We Francji ani słowa o ASF, a też chcą masowo odstrzeliwać dziki

Boisko naprawiane po przejściu dzików. Fot. Twitter (tout film)
Boisko naprawiane po przejściu dzików. Fot. Twitter (tout film)
REKLAMA

W odróżnieniu od Polski, argumentem za masowym odstrzałem dzików są nad Sekwaną szkody materialne czynione przez te zwierzęta. W regionie paryskim dziki są odpowiedzialne za zaoranie murawy jednego ze stadionów, zniszczone place zabaw, sady, hektary upraw rolnych.

Rachunki płacą myśliwi i są one dość słone. Koła łowieckie wydały w tym roku ponad 37 milionów euro na rekompensaty za szkody spowodowane przez zwierzynę łowną. Za 85% tej sumy odpowiadają dziki. Po dodaniu kosztów administracyjnych i działań prewencyjnych (np. budowa ogrodzeń pół) rachunek ten rośnie do 60 milionów euro.

Rolnicy też nie są zadowoleni, bo w niektórych departamentach otrzymują tylko połowę wartości poniesionych strat, a w przypadku gdy straty są poniżej 3% areału uprawnego, nie dostają nic.

REKLAMA

Niektóre towarzystwa łowieckie obawiają się bankructwa. Krajowa Federacja Łowiecka poświęciła temu problemowi osobny zjazd z udziałem przedstawicieli rolnictwa. Wskazano na zwiększającą się od początku tego wieku populację dzików i zmianę ich przyzwyczajeń.

Rozwiązaniem ma być masowy odstrzał, co postulują też często władze lokalne w miejscowościach, w których dziki wchodzą już do miast. To już nie tradycyjne polowania, ale eksterminacja.

Oficjalne dane mówią, że liczba odstrzelanych dzików co roku wzrastała o ponad 44% i chociaż trwa to już od 10 lat, straty jednak nie maleją. Ciekawe na ile u nas niechęć do dzików wywołuje rzeczywiście afrykański pomór, a na ile trudne do pokrycia straty ponoszone przez rolników.

Źródło: Le Parsien

REKLAMA