Ceny prądu idą w górę. Komu rząd dołoży do rachunków? Na pewno zrobi to i tak z naszych kieszeni

Licznik energii elektrycznej, pieniądze, ceny prądu. Obrazek ilustracyjny. Foto: Pixabay
Licznik energii elektrycznej, ceny prądu. Obrazek ilustracyjny. Foto: Pixabay
REKLAMA

Urząd Regulacji Energetyki zatwierdził ceny prądu dla odbiorców Tauronu. Wzrosną one na początek o 12 proc. Obowiązywać będą mieszkańców województw na południu Polski, które obsługuje Tauron.

Ceny prądu pójdą w górę w całej Polsce, gdy akceptację dla swoich taryf od URE uzyskają także PGE, Energa i Enea.

Rząd zapowiedział, że dołoży do rachunków czyli najpierw zabierze a potem łaskawie z tego dopłaci. Prawdopodobnie jednak nie wszystkim. Taki scenariusz rozważa Ministerstwo Aktywów Państwowych.

REKLAMA

Rekompensaty podwyżek cen prądu przyznane wszystkim Polakom kosztowałyby państwo nawet 2 mld zł. Czyli prawie tyle samo, ile – według rządowych planów – dostaną z podwyżek w przyszłym roku media publiczne (1,95 mld zł). Dlatego resort analizuje pomysły obniżenia kosztów rekompensaty.

Na pewno będziemy dążyli do tego, żeby rekompensaty objęły wszystkich, których dotknęła podwyżka i których nie stać na to, by te rachunki płacić – tonuje obietnice wiceminister aktywów państwowych Adam Gawęda.

Podkreśla, że są to wciąż wstępne propozycje oparte na wyliczeniach, które będą jeszcze weryfikowane.

Nie wiadomo też, kiedy Polacy otrzymają ewentualne rekompensaty. Jak donosi RMF24, rozważany scenariusz jest taki, że przez cały 2020 rok będziemy płacić podniesione rachunki za prąd. Dopiero w 2021 roku indywidualni odbiorcy energii będą mogli ubiegać się o zwrot pieniędzy. Okazuje się, że – wbrew początkowym obietnicom – nie wszyscy.

Źródło: rmf24.pl

REKLAMA