
Roman Polański udzielił wywiadu, który przejdzie do historii. Reżyser oskarżany o gwałt skarży się w nim, iż sam był ofiarą kobiet.
Reżyser Roman Polański udzielił obszernego wywiadu „Gazecie Wyborczej”, w którym odniósł się do oskarżeń kobiet i mediów o gwałty. Polański nie tylko odrzucił zarzuty, ale i sam postawił się w roli ofiary.
Polański, pytany o zarzuty Marianne Barnard (przekonywała, iż została napadnięta w wieku 10 lat), stwierdził: – Nie napadałem na żadne kobiety, proszę mi wierzyć. Wręcz przeciwnie, niekiedy sam musiałem się bronić. I nie mówię tego żartem, bo to nie jest temat do żartów.
Polański podkreślił, że wszystkie oskarżenia zaczęły się od sprawy Samanthy Geimer. Reżyser skomentował, iż „odpokutowaliśmy tę sprawę. Ja, ona i jej matka”.
– Dziwne, że pan tego ze sobą nie łączy. Wszystkie kolejne fantastyczne oskarżenia są następstwem tego, co zdarzyło się z Samanthą Geimer w Los Angeles. Od tego czasu stałem się… po angielsku nazywa się to „fair game” (tzn. łatwym łupem, przyp.). Polują na mnie od 43 lat – powiedział Polański.
Polański pytany o sprawę Charlotte Lewis Polański przypomniał jej wywiad z 1999 roku.
– „Pożądałam go prawdopodobnie bardziej niż on mnie” albo „byłam nim zafascynowana i chciałam być jego kochanką”. W tym samym wywiadzie opowiada, że „nie wie już, z iloma mężczyznami spała w wieku 14 lat, i że robiła to dla pieniędzy – zauważa polski reżyser.
– Wydali na mnie wyrok. Fakty się już nie liczą, wierzą, że mają rację. A wiara nie poddaje się argumentom. Bronią praw człowieka, ale mnie ich odmawiają. Moje dzieci i żona są ofiarami bezustannej presji i ataku mediów – podsumował oskarżenia Polański.
Źródło: GW