Katastrofa Germanwings – nowe, zagadkowe fakty. Z telefonów komórkowych ofiar usunięto dane [VIDEO]

Jeden z elementów rozbitego samolotu niemieckich linii Germanwings / Fot. YouTube
Jeden z elementów rozbitego samolotu niemieckich linii Germanwings / Fot. YouTube
REKLAMA

Lotnicza katastrofa Germanwings nie została należycie wyjaśniona? Z telefonów komórkowych ofiar usunięto dane. Dane, które mogły dostarczyć kluczowych informacji o kilku ostatnich minutach na pokładzie.

O bulwersującej sprawie szeroko rozpisuje się niedzielne wydanie niemieckiego dziennika „Bild”. Do katastrofy samolotu doszło 24 marca 2015 roku.

Z oficjalnych ustaleń śledczych wynika, że kapitan samolotu na krótko opuścił kokpit. Gdy próbował do niego wrócić, zastał zamknięte drzwi. Stery przejął drugi pilot, 27-letni Andreas Lubitz i celowo rozbił samolot we francuskiej części Alp. Wszyscy pasażerowie i załoga zginęli – łącznie 150 osób. U pilota stwierdzono problemy psychiczne i ustalono, że w ten sposób popełnił samobójstwo.

REKLAMA

Cztery lata po katastrofie na jaw wypływają bulwersujące i zarazem zagadkowe fakty. Okazuje się, że z kilkunastu telefonów komórkowych znalezionych w miejscu tragedii usunięto dane. A te mogły zawierać kluczowe informacje o ostatnich minutach lotu.

Smartfony w dobrym stanie

Zgodnie z procedurami linii lotniczych, po ewentualnych katastrofach rzeczy osobiste ofiar są oddawane rodzinie. Nie inaczej było w tym wypadku. Sęk w tym, że przy telefonach komórkowych najpierw manipulowano.

Na przykład w smartfonie jednej z ofiar, 37-letniego Jensa Vossa brakowało pamięci NAND. Mimo że urządzenie było w bardzo dobrym stanie. Co więcej, jego matka dokładnie pamięta, że dzień po katastrofie otrzymała z telefonu syna automatyczną wiadomość: „Subskrybent jest znów dostępny”. Gdy mąż próbował zadzwonić, nie udało się nawiązać połączenia.

Rodzina jest pewna, że urządzenie dzień po katastrofie działało. Jak wskazuje ekspert, na którego powołuje się dziennik „Bild”, wiadomość nie zostałaby wysłana bez pamięci NAND. A tej teraz nie ma. Oznacza to, że ktoś manipulował przy danych.

Brak danych w telefonie

Nie jest to odosobniony przypadek. Z 60 telefonów komórkowych znalezionych na miejscu, około 50 zostało już zwróconych rodzinom. W kilkunastu przypadkach bliscy stwierdzili, że na urządzeniach nie ma żadnych śladów z co najmniej ostatnich godzin życia ich bliskich. Na niektórych, danych nie ma w ogóle – jakby urządzenia zostały przywrócone do ustawień fabrycznych. Mało realne jest, by stało się tak wyłącznie w wyniku katastrofy.

W pamięci NAND przechowywane są wiadomości tekstowe, listy połączeń, zdjęcia czy filmy. Na tej podstawie rodziny próbowały odtworzyć ostatnie minuty życia swoich bliskich. Gdy okazało się, że zrobić tego się nie da, zaczęli ze sobą współpracować. Zawiadomili o sprawie media, a „Bild” podjął temat. Kilku niezależnych od siebie ekspertów zbadało urządzenia i stwierdziło, że występują poszlaki wskazujące na usuwanie danych.

Trudno przypuszczać, by w dobie wszechobecnych smarfonów nikt nie próbował nagrać wiszącej w powietrzu katastrofy. Albo nikt nie próbował się skontaktować z bliskimi na krótko przed śmiercią, jak miało to miejsce chociażby w 2001 roku podczas zamachu terrorystycznego w USA.

Zagadką pozostaje, czy prowadzący śledztwo, kasując dane, chcieli ukryć jakieś niewygodne fakty z ostatnich chwil życia ofiar. Być może w pamięci znajdowało się coś, co nie pasowało do przyjętej wersji i rzucałoby nowe światło na katastrofę.

A być może – na co zwraca uwagę jeden z prawników będących blisko sprawy – po prostu znajdowały się tam na tyle drastyczne sceny, że rodzinom chciano oszczędzić ponownego bólu.

Lufthansa reaguje

Oświadczenie w tej sprawie za pośrednictwem „Bilda” wydała Lufthansa, czyli przewoźnik, do którego należą tanie linie lotnicze Germanwings. Wskazano, że firma nie uczestniczyła w procedurze zwrotu rzeczy osobistych.

Sprzęt elektroniczny znaleziony na miejscu katastrofy został najpierw zbadany przez śledczych, a następnie wysłany do brytyjskiej firmy Kenyon Internationale Emergency Services. Stamtąd rzeczy trafiły do rodzin.

Na pytania „Bildu” w tej sprawie nie chciały odpowiadać francuskie organy ścigania, które wyjaśniały przyczyny katastrofy.

Źródło: bild.de/NCzas.com

REKLAMA