„Geralt na dźwigu” ujawnił skandaliczne warunki pracy. Teraz go zwolniono [VIDEO]

"Geralt z żurawia". Foto: YouTube/Einar Thorwaldsen
"Geralt z żurawia". Foto: YouTube/Einar Thorwaldsen
REKLAMA

„Geralt na dźwigu” stracił pracę w tajemniczych okolicznościach. Jak stwierdza, powód zwolnienia go „jest naciągany”.

Polski operator żurawia to bohater polskiego YouTube’a. Znany jest też jako Einar Thorwaldsen oraz „Geralt na dźwigu”.

Latem pojawiło się jego nagranie z kabiny operatora żurawia. Pokazał termometr w kabinie, na którym widać było ponad 40 stopni Celsjusza. A była wówczas dopiero godzina 9 rano!

REKLAMA

O pierwszej, drugiej będzie tu koło 50 stopni, jak nie więcej. W takiej temperaturze człowiek potrafi zasłabnąć – mówił i pokazywał wajchę, o którą się może oprzeć. To zaś doprowadzi do tragedii, gdyż „dźwig będzie sobie jeździł po budowie jak będzie chciał”.

„Geralt” zwolniony

Teraz „Geralta z żurawia” zwolniono z budowy elektrowni Ostrołęka C. „Geralt” powiedział „Wirtualnej Polsce”, że nie do końca znał przyczyny zwolnienia go. Jego bezpośredni pracodawca „miał o niego walczyć” z głównym wykonawcą. Szef firmy potwierdził te słowa. Decyzję o zwolnieniu wydał amerykański koncern General Electric.

W odniesieniu do operatora dźwigu, zatrudnionego przez dalszego podwykonawcę, GE zostało poinformowane, że pracownik ten naruszył regulacje GE, w związku z czym, GE zaleciło podwykonawcy usunięcie go z placu budowy – poinformowało biuro prasowe. Chodzi konkretniej o „robienie zdjęć” na terenie budowy. Nie poinformowano jednak, o jakie konkretnie zdjęcia chodzi.

Sam „Geralt” zaznacza, że nagrał komentarz, ale zdjęcia z budowy, które zamieścił, nie są jego autorstwa. Te pochodzą z serwisu e-ostroleka.pl.

Nie zdradziłem żadnych szczegółów dotyczących budowy, nie powiedziałem nic, co mogłoby stanowić tajemnicę – podkreśla „Geralt”. Przyznaje, że zrobił jedno nagranie w żurawiu, ale nie widać na nim nic poza jego twarzą.

„Mocno naciągane”

Zgodnie z polityką GE, robienie jakichkolwiek zdjęć na terenie każdej budowy jest zabronione, w tym na terenie Ostrołęki C. Zakaz obowiązuje pracowników GE, podwykonawców oraz odwiedzających budowę. Takie działanie podyktowane jest zarówno kwestiami bezpieczeństwa, jak i ochrony, a każdy, kto odwiedza teren inwestycji, jest informowany o tych zasadach – odpowiada GE.

Jest to mocno naciągane – ocenia „Geralt z dźwigu”.

Z tym Klarkowskim to przykra sprawa. Nie zrobił przecież nic złego. A tak w ogóle, to sporo osób odchodzi tu z pracy w podobnych okolicznościach. Często nawet nie tłumaczą, co jest powodem zwolnienia – mówi proszący o anonimowość inny pracownik z budowy elektrowni Ostrołęki C.

GE dokłada wszelkich starań, aby zachować najwyższy poziom bezpieczeństwa oraz ochrony i jednocześnie oczekuje tego samego od wszystkich przebywających na terenie budowy Ostrołęki C – odpowiada amerykański koncern.

A poniżej nagranie „Geralta”, które stało się swego czasu hitem Internetu.

REKLAMA