
W Hondurasie 36 osób zostało zabitych w walkach gangów. Do odbijania dwóch więzień z rąk gangów w ostatni weekend wysłano wojsko. Honduras pozostaje jednym z najniebezpieczniejszych krajów na świecie. W ub. roku przypadało tu 40 zabójstw na 100 000 mieszkańców.
Niechlubny rekord padł jednak w roku 2011, kiedy ten wskaźnik wyniósł 86,5 zabójstw na 100 000 mieszkańców. To prawie dziewięciokrotnie więcej niż średnia światowa. Po 21 i 22 grudnia do tych statystyk trzeba doliczyć co najmniej 36 owych ofiar.
Wydarzenia w Hondurasie były bardzo dramatyczne. Wojsko i policja próbowały odzyskać kontrolę nad dwoma więzieniami po fali dokonanych tam morderstw. To wynik walki gangów zwanych tu mara lub marabunta.
Pierwsze wydarzenia miały miejsce w więzieniu El Porvenir, 60 km na północ od stolicy Tegucigalpy. Według lokalnych mediów starcia odbywały się z użyciem noży, meczet, ale także broni palnej.
Druga wojna gangów miała miejsce w więzieniu w portowym mieście Tela, 200 km na północny zachód od Tegucigalpa. Obydwie masakry przyniosły co najmniej 37 zabitych i dziesiątki rannych.
Dlatego na miejsce skierowano ie tylko policję, ale także wojsko, które odzyskało kontrolę nad obiektami. Dzieje się to na krótko po decyzji prezydenta Hondurasu Juana Orlando Hernándeza, który zlecił powstrzymanie fali zabójstw w więzieniach.
Prezydent Hernandez 17 grudnia nakazał policji i wojsku przejęcie pełnej kontroli nad więzieniami w kraju. W Hondurasie liczącym 10 mln mieszkańców, w więzieniach przebywa około 21 tys. osób. Rzeczywistą władzę w takich ośrodkach sprawują gangi. Do pilnowania 18 z 27 więzień skierowano na stałe 1200 funkcjonariuszy policji i wojska.
Źródło: AFP/ France info