
Podatek cukrowy od rządu PiS już niedługo wejdzie w życie. Jadwiga Emilewicz postanowiła wytłumaczyć, dlaczego rząd zdecydował się na jego wprowadzenie. Jej słowa są niezwykle absurdalne.
Przypomnijmy, że już w przyszłym roku ma obowiązywać w Polsce nowy podatek cukrowy. Projekt ustawy jest już gotowy, a jego przegłosowanie zdaje się być kwestią czasu. Oznaczać to będzie wzrost cen m.in. napojów słodzonych.
W roku 2020 budżet po raz pierwszy od dawna miał być zbilansowany. Jest już jednak niemal pewne, że nie uda się osiągnąć tego celu, a na pewno nie bez wprowadzania nowych podatków.
Jednym z nich ma być podatek cukrowy, który znacząco podniesie ceny napojów słodzonych. Jeżeli projekt wszedłby w życie w obecnej postaci to 1 litr napoju słodzonego kosztowałby aż złotówkę drożej.
To radykalny skok, 2 złote więcej za 2-litrowy napój, który obecnie kosztuje około 5 złotych, to wzrost o niemal 50 procent. To również porównywalny wzrost cen, jak ten w przypadku tzw. małpek. Tu za każdy napój alkoholowy o objętości do 300 ml rząd także policzy sobie złotówkę.
Co ciekawe objęte nowym podatkiem mają być także produkty light. Jak tłumaczy minister Jadwiga Emilewicz, nie może być tak, żeby produkty kosztowały mało i Polacy mogli sobie pozwolić na ich kupowanie w dużych ilościach. Tak przynajmniej należy rozumieć jej absurdalne słowa.
– O podatku od cukru rozmawialiśmy od ponad 2 lat. W Polsce mamy jedno z najniższych opodatkowań dosładzanych napojów – żali się „wolnościowa” minister. – Wprowadzamy dotkliwy, podwyższony podatek, tzw. sugar tax, dlatego że przez wiele lat te produkty są na wyciągnięcie ręki, są bardzo tanie i nie ma refleksji.
Jak widać rząd znów chce naszego dobra, choć nam zostało go już bardzo niewiele. Tym razem pod pretekstem walki o zdrowie obywateli wprowadzony zostanie bardzo dotkliwy podatek cukrowy, który po raz kolejny dotknie najbiedniejszych, powodując podwyżkę podstawowych produktów.