
Patryk Vega, reżyser filmu „Polityka”, postanowił odnieść się do swojego sporu z Bartłomiejem Misiewiczem. Dyskusja między Vegą a Misiewiczem wywiązała się po tym, jak reżyser wypuścił kontrowersyjny film.
Patryk Vega ma za sobą premierę głośnego filmu „Polityka”, a następnie serialu na jej podstawie. W filmie w niekorzystny sposób przedstawiony został między innymi były doradca Antoniego Macierewicza.
Jeszcze przed emisją serialu Vega wziął udział w Q&A na facebookowym profilu Canal+. Najpopularniejszy obecnie polski reżyser opowiedział między innymi o tym, jak wygląda praca na planie filmowym.
– Kiedyś było tak, że musiałem do aktora szeptać niekiedy po 5-10 minut, stosując taki stan na granicy hipnozy. Ukończyłem rozmaite kursy, nawet skończyłem „kurs NLS”, to jest kurs podrywania kobiet, który również opiera się na neurolingwistyce i na hipnozie – opowiadał Vega.
– Dużo z takich metod wprowadzania kogoś w stan emocjonalny stosuję, pracując z aktorem. Ale prawda jest też taka, że w miarę upływu lat coraz mniej muszę wkładać energii w prowadzenie tego aktora, dlatego, że działa trochę aura mojej osoby i doświadczenie w postaci wcześniejszych filmów – mówił reżyser.
Patryk Vega o spotkaniu z Bartłomiejem Misiewiczem
W trakcie spotkania z Internautami Patryk Vega mówił między innymi o swoim spotkaniu z Bartłomiejem Misiewiczem. Jak przyznał podczas spotkania z byłym współpracownikiem Antoniego Macierewicza przeprosił go za insynuacje w filmie „Polityka”.
– Starałem się tych ludzi, którzy mogli poczuć się dotknięci tym filmem, rozmasowywać w trakcie samej kampanii, na rozmaite sposoby, ale i poprzez osoby, z którymi mieli kontakt. Miałem do siebie pretensje o to, w jaki sposób zachowałem się wobec Bartka Misiewicza. Czułem się z tym źle, bo jestem katolikiem – relacjonował Vega.
– Mam poczucie, że, goniąc ze sukcesem finansowym tego filmu, w pewnym momencie zacząłem iść po trupach i nie zachowywałem się jako katolik, który powinien być w porządku w stosunku do innych ludzi. Na pewno go obraziłem i powiedziałem bolesne rzeczy w stosunku do niego – mówił reżyser.
– Koniec końców spotkałem się z nim w pokoju hotelowym, by nas nie obfotografowali, i przeprosiłem za to, co zrobiłem. Przytuliłem go, życząc mu wszystkiego, co nalepsze w dalszym jego życiu. On opowiedział mi o swoich doświadczeniach w areszcie. Cieszę się, że tak to się skończyło, bo naprawiłem tę sytuację na tyle, jak było to możliwe – tłumaczył.
Źródło: plejada.pl