Japonia nie rezygnuje z kary śmierci. Dzisiaj wykonano trzeci taki wyrok w tym roku

Minister Masako Mori ogłasza wykonanie wyroku kary śmierci Fot. Twitter
REKLAMA

26 grudnia wykonano w Japonii trzeci w tym roku wyrok śmierci. Na egzekucję wyprowadzono przebywającego w celi śmierci 40-letniego Chińczyka Wei Wei. Razem z kompanami zamordował w okrutny sposób rodziców z dwójką dzieci w Fukuoce.

Była to trzecia egzekucja kary głównej w tym roku. W 2018 wykonano 15 takich wyroków. Minister Masako Mori podpisała nakaz egzekucji 23 grudnia, po „głębokim namyśle”.

Czyn Wei Wei był „wyjątkowo okrutnym aktem”, powiedziała pani minister. Działał on z dwoma chińskimi wspólnikami, którzy uciekli, ale zostali później aresztowani w Chinach. Wei Wei przyznał się do mordu, ale zrzucał część winy na wspólników. Motywem działania i zamordowania w bestialski sposób także dzieci w 2003 roku był tu zwykły rabunek.

REKLAMA

W sierpniu tego roku w japońskich „celach śmierci” w oczekiwaniu na powieszenie przebywało 110 więźniów. Niektórzy są już tam nawet po kilkanaście lat. Wg prawa powinni zostać straceni w ciągu sześciu miesięcy od potwierdzenia wyroku śmierci. W praktyce prawie nigdy się to nie udaje.

W lipcu 2018 r. liczba egzekucji była większa, bo zdecydowano się wykonać wyroki na 13 członkach sekty Aum, którzy użyli gazu sarin w terrorystycznym ataku na metro w Tokio w 1995 r. Siedmiu z nich powieszono 6 lipca i sześciu 26 lipca 2018 r.

Każdej egzekucji towarzyszą jednak protesty abolicjonistów i zagranicy. Ostatnio „organizacje zajmujące się prawami człowieka” wezwały do ​​nie wykonywania kar śmierci na czas Igrzysk Olimpijskich w Tokio w 2020 roku.

W Japonii debata na temat kary śmierci jest jednak marginalna. 80% populacji po prostu taką karę popiera. Zachodni abolicjoniści twierdzą, że rząd nie informuje dokładnie społeczeństwa, co przekładając na normalny język można przetłumaczyć, że nie dopuszcza do lewicowej propagandy abolicjonistów i „postępowej” obróbki społeczeństwa.

Źródło: Ouest France

REKLAMA