Sąd w Izraelu uznał, że atak na polskiego ambasadora Marka Magierowskiego to tylko incydent

Ambasador RP w Izraelu Marek Magierowski. Foto: tter/Marek Magierowski
Ambasador RP w Izraelu Marek Magierowski. Foto: tter/Marek Magierowski
REKLAMA

Ambasador RP w Izraelu Marek Magierowski został w maju 2019 roku zaatakowany przez mężczyznę. Stało się to przed budynkiem polskiej placówki dyplomatycznej w Tel Awiwie. Sprawcę ustalono i teraz toczy się jego proces.

Marka Magierowskiego zaatakowano fizycznie i słownie. Dokonał tego 65-letni Arik Lederman, który dwukrotnie podbiegał do jego samochodu i uderzał w dach. Kiedy ambasador opuścił szybę, by sfotografować mężczyznę, ten go opluł.

W związku z atakiem polskie MSZ wezwało ówczesną ambasador Izraela w Polsce Annę Azari. Wyraziła wtedy ubolewanie z powodu incydentu, deklarując zarazem pomoc władz izraelskich w jego pełnym wyjaśnieniu.

REKLAMA

Namierzony i zatrzymany przez policję napastnik przeprosił za incydent i tłumaczył się, że przyszedł do ambasady, by domagać się oddania mienia jego przodków, jak argumentował, „pozostawionego w Polsce po Holokauście”.

Sąd przychylił się do wniosku, aby mężczyznę uznać winnym samego incydentu, ale już nie napaści na chronionego immunitetem dyplomatę. Lederman argumentował, że nie był świadom tego, że pasażerem auta jest polski ambasador.

Samochód był wyraźnie oznakowany jako pojazd dyplomaty, więc zakrawa to trochę na hucpę. Jednak na podgrzewaniu tego wydarzenia nie zależy obydwu stronom. Co innego, gdyby stało się to w Warszawie. Wyrok zapadnie w terminie późniejszym.

Źródło: TVP Info

REKLAMA