
Po śmierci Piotra Woźniak-Staraka, producenta filmowego, który wypadł z motorówki podczas nocnego rejsu po jeziorze Kisajno na Mazurach, ciekawość internautów zaczęła rozpalać twierdza Staraków w Fuledzie. Tajemnicza posiadłość rodziny Woźniak-Staraka przypomina prawie odizolowane miasteczko.
Azyl rodziny tragicznie zmarłego producenta filmowego budowali mieszkańcy pobliskich wsi. Pracownicy zjeżdżali się do Fulegi autokarami i stworzyli coś na wzór oddzielnego, autonomicznego miasteczka.
Twierdza została postawiona, ale rodzina współczesnych arystokratów nie zapomniała o ludziach, którzy pomagali ją wybudować. Okoliczni mieszkańcy wciąż pracują na terenie posiadłości ale… nie mówią o tym co dzieje się za zamkniętą bramą.
– O tym, co dzieje się za szlabanem, pracownicy nie rozmawiają. Jadą, pracują, wracają. Nikt nic nie powie, z tego żyją – powiedział rozmówca „Wirtualnej Polski”.
To nie zwykła siedziba, a oddzielne miasteczko
Ogromna posiadłość Staraków jest ukryta przed wzrokiem nieproszonych gości. W środku lasu znajduje się szlaban, a za nim rozlega się bardzo tajemnicze miejsce.
To nie jest zwykła siedziba tylko konglomerat kilku różnych budynków. Na próżno jednak wytężać wzrok z nad szlabanu dlatego, że nawet z lornetką nikomu nie uda się przebić przez ścianę drzew zasłaniającą autonomiczne miasteczko Staraków.
Co się tam dzieje? Nie wiadomo. Wydaje się, że to państwo w państwie, do którego dostęp mają tylko i wyłącznie członkowie rodziny.
„Prywatne wojsko” strzeże tajemnic posiadłości
Wirtualna Polska opisała swoją próbę dostania się na teren posiadłości. Została ona podjęta jeszcze w czasie, gdy służby państwowe i prywatne wciąż szukały zaginionego wówczas Piotra Woźniaka-Staraka:
– Zgubili się państwo? – pyta mężczyzna o wyglądzie byłego wojskowego, który po kilku minutach pojawia się przy szlabanie. Podjeżdża na motocyklu. Za pasem ma krótkofalówkę. Cały czas ktoś próbuje się z nim skontaktować. – Zaraz – ucisza. I wraca do rozmowy – To jest prywatny teren.
– Wiemy. Ale trwają tu poszukiwania 39-letniego mężczyzny. Wpadł w niedzielę do jeziora.
– Poszukiwania? Ktoś wpadł do wody? Nic o tym nie wiem – kwituje.
„Szlaban podnosi się. Wyjeżdża czarne BMW. W środku – dwóch panów w przyciemnianych okularach. Zatrzymują auto. Robią nam zdjęcie, odjeżdżają. Była godzina 8 rano. Poniedziałek” – taką relację można odnaleźć na „Wirtualnej Polsce”.
Jak widać posiadłość Staraków w Fuledzie to nie tylko prywatne miasteczko, ale też prywatne wojsko i służby. Dlatego możliwe, że to co zwykł robić tam Piotr Woźniak-Starak już na zawsze pozostanie tajemnicą.

Źródło: WP.pl/Nczas.com