Amerykanie wysyłają żołnierzy do Iraku, po tym jak tłum obległ 31 stycznia ambasadę USA w Bagdadzie i mało jej nie opanował. W drodze jest już 750 spadochroniarzy, wkrótce dołączą następni.
Amerykańscy żołnierze z 82. Dywizji Powietrznodesantowej są już w drodze do Kuwejtu. Ich zadaniem będzie ochrona amerykańskich placówek i personelu. W Sylwestra 31 grudnia irackie bojówki i tłum zaatakowały ambasadę Stanów Zjednoczonych w Bagdadzie.
– Stany Zjednoczone będą chronić swych ludzi i pilnować swych interesów w każdym miejscu świata gdy będzie taka potrzeba – oznajmił Sekretarz Obrony Mark Esper potwierdzając przerzut amerykańskich żołnierzy na Bliski Wschód.
Żołnierze wylecieli z Fort Bragg w Północnej Karolinie na pokładzie transportowych C-17. 750 amerykańskich desantowców wchodzi w skład Sił Szybkiego Reagowania, które mogą być uruchomione i przerzucone w każdą cześć globu w ciągu 96 godzin.
Przerzut amerykańskich żołnierzy to odpowiedź na atak szyickiej milicji na ambasadę w Bagdadzie. Iraccy bojówkarze oblegli ambasadę i podpalili punkty kontrolne wokół niej. We wtorek kilkuset demonstrantów podpalało opony, wznosiło okrzyki i rzucało kamieniami w funkcjonariuszy ochrony i policję.
Demonstranci wyłamali jedną z bram placówki i wtargnęli na jej teren.
W środę bojówkarze ponownie wdarli się na teren kompleksu ambasady, po czym zniszczyli recepcję, gdzie wzniecili ogień i powybijali wiele szyb w oknach. Próbowali sforsować także drugą bramę wjazdową na teren ambasady, którą również podpalili.
Amerykańscy żołnierze strzegący budynku użyli przeciw demonstrantom gazu łzawiącego i granatów ogłuszających. Na miejscu wydarzeń pojawili się oficerowie armii irackiej, którzy próbowali namówić protestujących do rozejścia się.
Napastnicy wycofali się gdy na miejscu pojawiło się 100 Marines, a niebo nad Bagdadem zaczęły patrolować amerykańskie helikoptery. Bojówkarze protestowali przeciwko amerykański nalotom na ich bazy. W atakach, do których doszło w weekend zginęło 25 terrorystów z szyickiej milicji.
Na Bliskim Wschodzie przebywa około 60 tysięcy amerykańskich żołnierzy. Z tego 5 tysięcy stacjonuje w Iraku.
Biały Dom uważa, że za obecnymi, gwałtownymi protestami przed ambasadą amerykańską w Bagdadzie stoi Iran. Amerykańskie media podkreślają, że manifestacja została zwołana przez szyickie bojówki w Bagdadzie znane ze swych proirańskich sympatii. Iran odrzuca te oskarżenia