We Francji wytrzymali dwa dni bez zamachu terrorystycznego. Co wiemy o ataku w Villejuif?

Zdjęcie ilustracyjne Foto: Pixabay
Zdjęcie ilustracyjne Foto: Pixabay
REKLAMA

Sceny grozy miały miejsce w podparyskim Villejuif (Val-de-Marne) w piątek 3 stycznia. Francja w nowym 2020 roku obyła się bez islamskiego terroryzmu tylko przez dwa dni.

Terrorysta zaczął od zranienia nożem kobiety pod wiaduktem autostrady. 56-letni mąż, który wystąpił w jej obronie został śmiertelnie ugodzony w klatkę piersiową. Później zaatakował i lekko ranił inną kobietę. Następnie podjechał autem na parking supermarketu, by kontynuować swoje „dzieło”. Tutaj zabijają go przybyli na miejsce policjanci.

Wiceminister spraw wewnętrznych Laurent Nuñez pochwalił reakcję policji. Pomiędzy jej wezwaniem, a neutralizacją napastnika minęło tylko 17 minut. Przybyli na miejsce funkcjonariusze zobaczyli bosego i brodatego mężczyznę z zakrwawionym nożem, ubranego w dżalabiję.

REKLAMA

Na widok policji, napastnik ruszył na funkcjonariuszy z okrzykiem: „Allah Akbar!”. Oto przebieg: Trafiony kulą próbuje nadal wstać i wsadza rękę do kieszeni. Ze względu na podejrzenie obecności na jego ciele materiałów wybuchowych, co się nie potwierdziło, pada jeszcze jeden strzał z policyjnego karabinu szturmowego HK G36.

Przed atakiem miała mieć miejsce surrealistyczna scena, w której terrorysta skarżył się miejscowemu kloszardowi, że „nie ma już leków”. W obiegu jest więc teoria o jego zaburzeniach psychicznych.

Przedstawiciel prokuratury Créteil podał, że mężczyzna Nathan C. próbował „zaatakować inne ofiary, którym udało się tego uniknąć”. W parku, w którym miał miejsce atak, znaleziono walizkę. Było na niej nazwisko mężczyzny, którego zdjęcie z kartoteki odpowiada tożsamości zabójcy.

W ten sposób ustalono, że napastnikiem był 22-latek nawrócony na islam. Był znany policji z łamania prawa, m.in. z dopuszczenia się przemocy w 2016 r. W walizce policja znalazła chaotycznie napisany list, w którym napastnik mówi o Allahu. Przy zwłokach znaleziono z kolei Koran.

Nie można wykluczyć, że 22-latek był niestabilny psychicznie, ale właśnie do takich ludzi stara się dotrzeć propaganda Państwa Islamskiego i namawiać ich na „proste” ataki przy użyciu najbardziej dostępnych narzędzi. Władze przyjęły wersję „choroby”. Mężczyzna przed „nawróceniem” kilkukrotnie przebywał w szpitalu psychiatrycznym Saint-Anne w Paryżu. Dlatego też zamiast prokuratury antyterrorystycznej, śledztwo powierzono zwykłej prokuraturze lokalnej.

Źródło: France Info

REKLAMA