Amerykanie muszą wybrać: opuszczą Irak albo będą musieli go okupować

Donald Trump. Foto: PAP
Donald Trump. Foto: PAP
REKLAMA

Decyzja irackiego parlamentu stawia USA przed poważnym dylematem.  Opuszczą Irak czy zdecydują się na okupację?

Rząd Iraku musi podjąć działania, by zakończyć obecność wszystkich zagranicznych żołnierzy na irackiej ziemi i zabronić im wykorzystywania irackiego lądu, przestrzeni powietrznej i wód w jakimkolwiek celu – głosi podjęta na specjalnej sesji rezolucja irackiego parlamentu.

Wprawdzie nie jest ona wiążąca dla rządu ale ten z pewnością podejmie takie działania.

REKLAMA

Przed głosowaniem premier Adil Abdul-Mahdi w swoim wystąpieniu rekomendował takie właśnie rozwiązanie. Mówił, że jest to w interesie zarówno Bagdadu jak i Waszyngtonu.

Zabicie irańskiego generała Kassema Sulejmaniego określił jako „zabójstwo polityczne”. Mówił, że Sulejmani był w Bagdadzie na jego zaproszenie.

Rząd Iraku potępił wcześniej atak za pośrednictwem mediów społecznościowych.

W najmocniejszych słowach potępiamy zabójstwo osób z Iraku i Iranu uznawanych za symbol walki z zwycięstwa nad ISIS dokonane przez siły amerykańskie – czytamy we wpisie na Twitterze.

Także dziś iracki MSZ wezwał amerykańskiego ambasadora w Bagdadzie w związku z „rażącym naruszeniem suwerenności kraju”.

Co zrobią Stany Zjednoczone?

Nie wiadomo jaka będzie reakcja USA na rezolucję irackiego parlamentu.  W grę wchodzą obecnie dwa scenariusze i oba są bardzo niekorzystne dla sytuacji Stanów Zjednoczonych w regionie.

Jeżeli amerykańskie wojska nie opuszczą Iraku będzie to oznaczać, iż zdecydowały się de facto na okupację tego kraju. Będzie to oznaczać militarną rozprawę z szyickimi milicjami i wiernymi rządowi jednostkami irackiej armii. W pewnym sensie sytuacja wróci do tej sprzed decyzji Obamy o wycofaniu się z Iraku.

Ponieważ jest ona co najmniej wątpliwa z punktu widzenia prawa międzynarodowego można spodziewać się, iż USA będą kwestionowały legalność tej decyzji.

W niedzielnym głosowaniu nie wzięli udziału przedstawiciele Kurdów oraz irackich sunnitów. Miał to byś sposób na zablokowanie rezolucji, ale teraz może być wykorzystany jako argument polityczny.

Podobnie kwestionowana może być pozycja rządu premiera Adila Abdula-Mahdiego. Po krwawych protestach na ulicach irackich miast złożył on dymisję. Formalnie nadal pełni jednak urząd gdyż parlament nie wyłonił jego następcy.

Możliwe jest także, że dojdzie do próby zmiany rządu i puczu z wykorzystaniem sprzyjających Amerykanom jednostek irackiej armii, które były przez nich szkolone i wykonywały wspólne operacje przeciw ISIS.

Gdyby Amerykanie zdecydowali się na wycofanie miałoby to ogromne skutki dla całego regionu.

Przede wszystkim straciliby oni przynajmniej częściową kontrolę jaką mają nad transportami irańskiej broni do Syrii i dalej do Libanu.

To stawiałoby pod znakiem zapytania najważniejszy priorytet amerykańskiej polityki na Bliskim Wschodzie jakim jest bezpieczeństwo Izraela.

Co więcej wystawione na bezpośrednie irańskie zagrożenie mogą się poczuć także kraje Zatoki Perskiej, a w szczególności Arabia Saudyjska. Może w takim przypadku szukać innego protektora.

Dodatkowo całkowicie odcięte zostałyby iracki Kurdystan oraz terytoria kontrolowane w Syrii przez SDF.

Decyzja o wycofaniu byłaby także potężnym ciosem w reputację USA jako supermocarstwa.

 

REKLAMA