Czy Francja wyda nareszcie byłych członków Czerwonych Brygad?

Porwanie polityka chadecji Aldo Moro Fot. Wikipedia
REKLAMA

Terroryści ze skrajnej lewicy dożywają dzisiaj spokojnie swoich dni mieszkając we Francji. Włochy starały się o ich ekstradycję, ale prezydent Mitterrand wziął członków Czerwonych Brygad pod swoje opiekuńcze skrzydła. Teraz sprawa odżyła…

Francja zawierała przez lata dość dziwne układy z terrorystami całego świata. W zamian za nieatakowanie celów na jej terytorium, udzielała im schronienia. Po latach „azyl Mitterranda” wychodzi im jednak bokiem.

We Włoszech pamięć o serii zamachów terrorystycznych i przemocy ze strony skrajnej lewicy z końca lat 60. jest nadal obecna. Zamachy trwały do lat 80. XX wieku i spowodowały śmierć prawie 400 osób. Ponad tysiąc zostało rannych.

REKLAMA

Mitterrand chroni lewackich terrorystów

W 1985 r. Francja wprowadziła w życie tak zwaną „doktrynę Mitterranda”. Paryż obiecał wycofanie się z ekstradycji lewaków pod warunkiem, że terroryści zaprzestaną przemocy. Wtedy to kilkudziesięciu skrajnie lewicowych terrorystów, aktywistów Czerwonych Brygad i ich rodzin osiedliło się ad Sekwaną. Mieli w praktyce status nieoficjalnych „uchodźców”, pomimo surowych wyroków wymierzonych im zaocznie pod drugiej stronie Alp.

Rzym przez lata starał się o ekstradycję lewackich morderców, ale bezskutecznie. Po prawie czterdziestu latach sprawa jednak wraca. Chodzi o przepisy prawa europejskiego. Proces ekstradycji ożywił się i Włochy w ubiegłym roku zażądały ponownie ekstradycji czternastu osób skazanych już w tym kraju.

W Paryżu, w Ministerstwie Sprawiedliwości badana jest ciągle strona prawna włoskiego żądania. Strona francuska przywołuje przedawnienie u siebie zbrodni, po upływie dwudziestu lat. Zaczęto mówić o „osądzie historii” itp.

Włosi robią Francuzom psikusa

Tymczasem Włochy dopiero niedawno (w sierpniu 2019 roku) ratyfikowały umowę dublińską z 1996 r. w sprawie ekstradycji na obszarze Unii Europejskiej. Ten fakt radykalnie zmienia sytuację prawną „emerytów” z Czerwonych Brygad. .

Nowe przepisy zaczęły obowiązywać w Italii do listopada. Zgodnie z tekstem umowy obowiązuje orzecznictwo nie kraju wezwanego do ekstradycji, ale kraju o nią wnioskującego. W tym przypadku Włoch, gdzie już wydane wyroki się nie przedawniły. W ten sposób „przeszkody prawne”, na które powoływał się Paryż, zostały usunięte”.

Proces ekstradycji został ponownie uruchomiony. Akta terrorystów wróciły na biurka ministerstw. Adwokaci członków „Czerwonych Brygad” dwoją się i troją.

Starania o ukaranie zbrodniarzy przyspieszyły, gdy ministrem spraw wewnętrznych był Matteo Salvini. Przedstawiona jeszcze w jego czasach lista osób do ekstradycji zawiera 14 nazwisk. Chodzi o dziesięciu mężczyzn i cztery kobiety. Są to członkowie Czerwonych Brygad, osądzeni za zabójstwa, porwania lub udział w napadach popełnionych w latach 1978–1982. Mają w sumie do wspólnej odsiadki 90 lat.

Najbardziej symbolicznym przypadkiem była dotąd nieudana ekstradycja Mariny Petrelli. Została skazana za udział w porwaniu i zabójstwo. Mieszkała we Francji od lat, ale w 2007 r. zatrzymano ją za przestępstwo drogowe. W trakcie procesu wydano dekret o ekstradycji. W końcu został jednak unieważniony. Od ekstradycji odstąpiono ze „względu na stan zdrowia”, po interwencji żony ówczesnego prezydenta Carli Bruni-Sarkozy.

Kandydaci do ekstradycji są dziś w wieku do 59 do 76 lat. Niektórzy mają już francuskie obywatelstwo. Adwokatom prawdopodobnie uda się nadal przeciągać sprawy. Nie można też wykluczyć, że jeśli doszłoby do finalizacji żądania Włochów, to owi czerwoni emeryci rozpłyną się gdzieś w mgłach Patagonii, czy innego kraju spoza UE.

Źródło: France Info

REKLAMA