Konserwatyzm i cnoty królewskie receptą dla Francji? Fragmenty wywiadu z Jeanem Raspailem

Jean Raspail Fot. Twitter
REKLAMA

Jeana Raspail, autor „Obozu świętych” to monarchista i wizjoner. Autor dziesiątek ważnych książek i laureat wielu nagród. Pod koniec 2019 roku ukazała się reedycja jego książki „Umarł Król, niech żyje Król. Król zza morza”. Trochę z tej okazji tygodnik „Valeurs Actuelles” przeprowadził z pisarzem rozmowę.

Anne-Laure Debaecker postawiła pytanie, czy „cnoty królewskie” byłyby rozwiązaniem stagnacji, która ogarnęła Francję? Odwołując się do książki „Umarł Król, niech żyje król”, w której Raspail stawia tezę, że republika rozbiła rodzinę, zniszczyła pojęcie ojca, honor, autorytet, a nawet historię i jej ciągłość, Debaecker pyta, czy dlatego jej autor jest rojalistą?

Jean Raspail odpowiada, że to tylko powody, dla których nie lubi Republiki, ale to nie one są najważniejsze. Główny zarzut dotyczy nieprawego pochodzenia Republiki, która ma na rękach krew rodziny królewskiej.

REKLAMA

Autor „Obozu świętych” doradza wizytę w nekropolii królów w bazylice Saint-Denis. Puste i zniszczone kamienne pozostałości sarkofagów mówią wszystko. To Republika w październiku 1793 r. zbezcześciła te groby, sprofanowała królewskie szczątki i wrzuciła je do masowego grobu jak śmieci. Była to wielka przeszłość Francji, od króla Dagoberta I, po Burbonów.

Raspail dodaje, że nie będzie służył Republice, której tego typu okropności były aktem założycielskim. „Nie sądzę, aby przy takiej przeszłości i na takich podstawach Republika mogła być źródłem szczęścia” – dodaje.

Jak u Gogola – jeden Mitterrand porządny człowiek, a też…

Iluzją jest narodowa zgoda. „Nawet w dwusetną rocznicę śmierci Ludwika XVI, 21 stycznia 1993 r., żadna z ważnych osobistości Republiki nie zabrała głosu i nie pofatygowała się odwiedzić grobowiec Ludwika XVI. Jedynym, który na swój sposób jakoś to uczcił, był François Mitterrand, który zezwolił na wiec, który zorganizowałem na Place de la Concorde” – mówi autor. Wcześniej takie demonstracje były po prostu zakazane.

Raspail mówi dalej o „obumieraniu duszy Francuzów, które wynika ze stopniowego zanikania sacrum w życiu prawie całej populacji”.

Dalej pada pytanie o zalety rojalizmu. „Rojalizm to ciągłość. Od czasów Hugo Kapeta, a nawet wcześniej, wartości te były przekazywane przez rodzinę i zawierane małżeństwa. Nie tylko przekazywano królewskie obowiązki, do których następcy byli wychowywani od dzieciństwa, ale można również przypuszczać, że towarzyszyła im pewna boska łaska (…) Władcy byli suwerenami przygotowanymi do swojej roli od najmłodszych lat, trochę pomagali niebiosom w pracach na rzecz wspólnego dobra Francji. Nie służyli różnym interesom przez pięć, czy siedem lat. Poza tym król nie musiał mieć programu, ponieważ sam nie rządził, a jedynie dawał pewne wskazówki. (…) Kiedy będziemy mieli króla Francji, znów zostanę 100% Francuzem!” – mówi Raspail.

Nawiązując do sytuacji współczesnej, dodaje: „Król ucieleśnia kraj, a my mamy przywódców, którzy w ogóle niczego nie ucieleśniają… Nie bawię się w politykę, ale myślę, że tylko król może przynieść rozwiązanie, dać nadzieję na rozwiązanie problemów naszych czasów. Idea rojalistyczna zbudowała wspaniały kręgosłup naszego kraju i musi zostać przywrócona.” Chociaż prezydenci w pewien sposób przejmują zachowania i ceremoniały niemal królewskie, to jednak „laicki król nie może istnieć”.

Bez religii królestwa nie będzie

Idea rojalistyczna jest nierozerwalnie związana z religią chrześcijańską i jej wartościami. Towarzyszą jej pewne wartości transcendentalne. Dlatego bardzo trudno przywrócić królestwo Francji, kiedy jej obywatele przestają być chrześcijanami – konstatuje pisarz.

Anne-Laure Debaecker pyta dalej o ocenę współczesnego społeczeństwa? „Jestem buntownikiem, który się nie buntuje. Nie nienawidzę Francuzów, ale nie czuję solidarności z obecnymi modami i obyczajami, z postępem, który chcemy rozwijać w nieskończoność. Wolę sytuować się na marginesie, jako obserwator” – odpowiada Raspail.

„Społeczeństwo naszych rodziców było znacznie zdrowsze niż to dzisiaj. Jest pewne, że maj 68 roku wyrządził ogromne szkody francuskiemu społeczeństwu. Była to jedna z tych histerycznych epidemii w Paryżu, która oszpeciła stolicę i zatruła Francję. Od rewolucji francuskiej do Maja 68, Paryż wyrządził krajowi wiele szkód i dlatego nie głosuję w wyborach lokalnych” – mówi Raspail, który sam jest mieszkańcem stolicy.

Ostatnie temat dotyczy możliwej insurekcji w obliczu narzucania nowego ładu „postępowego świata”. „Nie wzywam do rewolucji, protestu, który przybiera brutalną formę. Możemy zmienić społeczeństwo tylko wtedy, gdy istnieje wola zmiany, którą możemy oszacować jako powstanie ducha. Wewnętrzny bunt, który prowadzi do protestu przeciwko temu, co atakuje nasze wartości” – odpowiada Raspail. „Serce i dusza buntują się, a ‘La Manif pour tous’ jest ilustracją tego nowego powstania”. Przypomnijmy, że ruch „Manifa dla wszystkich” to odpowiedź społeczna na narzucanie Francuzom homoseksualnych ślubów.

Jaka przyszłość

Wywiad w tygodniku „VA” wydaje się znacznie bardziej optymistyczny, niż inne wypowiedzi pisarza, który wieszczy raczej „wewnętrzną emigrację” prawdziwej Francji i zamykanie się jej w pewnym rodzaju bogatych gett. Grupy takie będą korzystały z ekskluzywnego wychowania dzieci w prywatnych szkołach, będą wierne tradycjom i wierze, ale w swoim kraju będą mniejszością. Raspail dodawał, że egzystencja takiej alternatywnej Francji będzie nie zagrożona, bo będzie się też opierała na znacznej niezależności majątkowej. No chyba, że władzy przyjdzie do głowy tychże majątków… nacjonalizacja.

Źródło: VA

REKLAMA