
Klaudia Jachira zasłynęła raczej jako kontrowersyjna i agresywna lewaczka. Tym bardziej nikt się nie spodziewał, że w prawidłowy sposób opisze zależność między inflacją a rozdawnictwem pieniędzy przez rząd. Na koniec wystąpienia zaszydziła z premiera.
– Mam pytanie w związku z budżetem. Kiedy pan premier i panowie ministrowie byli ostatnio na zakupach w sklepie spożywczym? Gdybyście panie i panowie ministrowie sami robili zakupy, to byście wiedzieli, jak strasznie wszystko drożeje – powiedziała Klaudia Jachira.
– Nawet w dyskoncie są drastyczne podwyżki. W ciągu trzech tygodni tylko jogurt naturalny wzrósł z 1,50 zł do 2,50 zł. W Biedronce. Zapraszam do pójścia i sprawdzenia – zaznaczyła poseł KO.
– Jabłka w ciągu sezonu z 2 zł do 4 zł. Cebula z 1,50 zł do 4 zł. Te podwyżki widać także po inflacji, która była najwyższa od 2012 roku. W grudniu 2019 roku inflacja wynosiła aż 3,4 proc. w ujęciu rocznym wobec 2,6 proc. w listopadzie – wyliczyła.
– Możecie dać ludziom jeszcze więcej pieniędzy. Możecie przekupywać ich kolejną kiełbasą wyborczą mówiąc im, że w związku z wyborami prezydenckimi. Ale wtedy inflacja jeszcze bardziej pogalopuje, a wartość pieniądza będzie jeszcze bardziej spadać. Okradacie tych ludzi – stwierdziła poseł Jachira.
– Czy naprawdę ja – magister sztuki – muszę wam mówić o tak prostych zależnościach między inflacją, rozdawnictwem i spadkiem wartości pieniądza? – podsumowała Jachira.