
90-letni pacjent marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego odniósł się do zarzutów dot. jego pracy dla Urzędu Bezpieczeństwa. Zaprzeczył wersji TVP i państwowego radia.
90-letni Tadeusz Staszczyk stał się obiektem ataków państwowego radia i telewizji, gdy ujawnił, iż oferowano mu 5 tys. złotych za szkalowanie marszałka Senatu. Pacjent prof. Tomasza Grodzkiego udzielił wywiadu, w którym odniósł się do kwestii pracy w UB.
Gdy pacjent prof. Grodzkiego ujawnił korupcyjną propozycję TVP błyskawicznie opublikowała dokumenty na jego tematy z IPN. Zarzuciła mu m.in. donoszenie na żonę.
90-latek odpowiedział, że nie był funkcjonariuszem UB i SB aż do lat 80. W UB pracował sześć lat – od listopada 1950 roku do lutego 1957 roku.
Przez ten czas awansował z młodszego referenta do oficera szkoleniowego. Był szkoleniowcem w wydziale kadr Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego.
Nie był jednak pracownikiem komórki operacyjnej czy śledczej. To potwierdza katalog IPN.
A co z donosami na żonę? – To głupoty. Gdybym ja na kogoś donosił, już dawno ludzie by mnie rozliczyli – stwierdził 90-latek.
W aktach IPN są jednak sprawozdania, w których Staszczyk skarży się na skrajnie antykomunistyczne poglądy jego żony Hanny. Miała mu wyłączać audycje Radia Moskwa, i przechwalać się, że działaniem w młodzieżowej organizacji „Wici”.
Ta miała działać na terenie warszawskiej dzielnicy Włochy i zajmować się „sprzątaniem komunistów”.
90-latka broni jego córka. – Powinni zająć się wyjaśnianiem, kim jest mężczyzna, który oferował pieniądze. Zamiast tego nakręca się spirala nienawiści. Boję się teraz o ojca, o jego zdrowie. To 90-letni człowiek. Boję się, że jakiś fanatyk może zrobić mu krzywdę. Na szczęście mamy życzliwych sąsiadów. Znają tatę. Nie wierzą w te oszczerstwa. Nikt na tatę nie pluje – powiedziała pani Agnieszka.
Skandalem był fakt podania w mediach adresu zamieszkania pacjenta prof. Grodzkiego.
Źródło: Radio Zet / TVP