Pod Włocławkiem zabito legendarną chupacabrę. Do gospodarstwa mieszkańców jednej z tamtejszych wsi wdarło się dziwne zwierzę. Drapieżnik był już w kurniku.
Zdarzenie miało miejsce we wsi Kruszynek. To właśnie pod Włocławkiem zabito legendarną chupacabrę.
Mieszkańcy gospodarstwa przyznają, że zwierzę, które pojawiło się w ich gospodarstwie, uznali na początku za lis lub kunę. Wdarło się ono do kurnika, w którym wyrządziło niemałe szkody.
– To nie miało sierści, nie wydawało też żadnych dźwięków – ani skiełczenia, ani warczenia – zupełnie nic. Biegało po całym kurniku, nawet po ścianach. Nie dało się tego złapać. Tacie udało się w końcu nadziać to stworzenie na widły i je zabić. Ono nie wynosiło zwierząt z kurnika, tylko je zabijało i wysysało z nich krew, a lis czy każde inne zwierzę zabrałoby swoją ofiarę. To było bardzo dziwne, nigdy czegoś takiego nie widziałam. Dziwne były też te wystające kły i bardzo długie łapy – relacjonuje mieszkająca w gospodarstwie Milena.
Co ważne, stworzenie to atakowało wcześniej w innych gospodarstwach w regionie. Szacuje się, że wyssało ono krew z około 20 kur.
Ludzie zajmujący się kryptozoologią zwracają szczególną uwagę na jeden fakt. Otóż stworzenie to wysysało krew ze swoich ofiar. Ponadto jego wygląd jest zgodny z opisami osób, które spotkały legendarną chupacabrę w innych regionach świata.
Niektórzy twierdzą, że zwierzę to było wygłodniałym psem. Trudno się jednak z tym zgodzić, jeżeli biegało ono po ścianach. Takich akrobacji żaden pies nie wykonuje.