
Elizabeth Warren i Bernie Sanders czołowi kandydaci Demokratów w walce o nominację do wyborów prezydenckich oskarżają się nawzajem o kłamstwa. Do poważnych spięć i bulwersujących scen doszło w trakcie transmitowanej przez CNN debaty demokratycznych pretendentów.
Senatorowie Elizabeth Warren i Bernie Sanders to obok byłego wiceprezydenta Joe Bidena najpoważniejsi kandydaci Demokratów ubiegający się o nominację partii do startu w wyborach prezydenckich. W czasie wtorkowej, transmitowanej przez CNN debaty szóstki pretendentów pomiędzy Warren i Sandersem reprezentującymi skrajnie lewicowe skrzydło partii doszło do poważnych spięć. Powodem była rozmowa telefoniczna jaką 2 lata wcześniej mieli odbyć Warren i Sanders.
Senator Warren kilka dni temu ujawniła, iż w trakcie rozmowy Sanders miał jej powiedzieć, że kobieta nie ma szans by zostać prezydentem USA. Na socjalistę Sandersa posypały się gromy. Oskarżono go o mizoginię. Nikt nie wnika czy to była jego zimna ocena sceny politycznej, czy rodzaj życzenia, bądź pogróżki. Sanders został obwołany w mediach i przez zwolenników Warren mizoginem i już. Oboje ubiegają się o tych samych – skrajnie lewicowych wyborców z Partii Demokratycznej, by w prawyborach uzyskać nominację.
Do wątku z tej rozmowy wrócono w trakcie debaty. Prowadzący zapytał Sandersa, czy rzeczywiście mówił, iż kobieta nie może zostać prezydentem USA. Ten stanowczo zaprzeczył.
Potem zadano pytanie senator Warren, ale w taki sposób, jakby już całkowicie pewne było, iz Sanders to powiedział. Spytano ją bowiem jak zareagowała na słowa senatora z Vermont. Ta odpowiedziała, iż w czasie tamtej rozmowy nie zgodziła się ze słowami Sandersa. Dała tym samym do zrozumienia, że jej konkurent kłamie.
Ciąg dalszy nastąpił tuz po debacie. Pretendenci podawali sobie ręce, ale Warren odmówiła tego gestu Sandersowi. Pomiędzy nimi doszło do wymiany zdań i zarzucenia sobie kłamstw. – Nazwałeś mnie kłamcą w ogólnoamerykańskiej telewizji – powiedziała Warren do Sandersa. – Nie dyskutujmy o tym teraz – odpowiedział Sanders. – Jeszcze o tym porozmawiamy. – Kiedy tylko będziesz chciał – powiedziała Warren, na co Sanders odparł, że to ona nazwała go kłamcą.
Obydwoje kandydatów ubiega się o tych samych wyborców z Partii Demokratycznej. Jest to więc bratobójcza, brutalna walka pomiędzy nimi o ten sam elektorat. Ich notowania są na bardzo podobnym poziomie. Sanders ubiegał się już o nominację w 2016 roku i zyskał wielkie poparcie wśród Demokratów, ale partyjny establishment i tak doprowadził do nominacji Hillary Clinton.
W świecie politpoprawnej paranoi oskarżenia o domniemaną mizoginie traktuje się bardzo poważnie i zwolennicy socjalistki Warren bezpardonowo atakują socjalistę Sandersa. Takie zarzuty mogą całkowicie utrącić kandydaturę Sandersa.
Problem polega jednak na tym, że wcześniej sama Sanders została przyłapana na kłamstwach i jej wiarygodność jest bardzo niska. Pierwsze kłamstwo dotyczyło jej indiańskiego pochodzenia. Warren chwaliła się nim i korzystała z przywilejów jakie mają rdzenni mieszkańcy Ameryki. Potem zrobiła badania i okazało się, że w jej żyłach płynie jedna tysięczna krwi indiańskiej. Trump szydzi z Warren nazywając ja Pocahontas – od imienia indiańskiej księżniczki.
Po raz kolejny Warren kłamała na swych wyborczych wiecach. Przedstawiała na nich wciąż tę samą łzawą historię jakoby została wyrzucona z pracy tylko dlatego, że zaszła w ciążę. Ujawniono jednak nagrania sprzed lat, w których opowiada jak sama zrezygnowała z pracy, by zająć się dzieckiem.
Z całego zamieszania najbardziej cieszy się były wiceprezydent Joe Biden. Jego najpoważniejsi konkurenci walczą między sobą. Biden musi jednaki zajmować się własnymi kłopotami. Zarzuca mu się nepotyzm i załatwiane lukratywnych posad i kontraktów swojemu synowi – m.in. na Ukrainie i w Chinach. Biden jako wiceprezydent zabierał syna Huntera w podróże zagraniczne, z których ten wracał z bardzo lukratywnymi umowami.
W zgodnej ocenie także bardzo sprzyjających Demokratom mediów Trump ma ogromne szanse na reelekcję i nie widać żadnego kandydata, który mógłby mu zagrozić. Demokratyczni pretendenci sami się kompromitują i wykańczają w ciągłych bratobójczych potyczkach i forsując socjalistyczne pomysły.