Gorzki koniec Słodkiej Dziurki. Zakaz handlu wykończył polski sklep

Fot.: OLX
Fot.: OLX
REKLAMA

Zakaz handlu zbiera krwawe żniwo. Kolejną ofiarą jest sklep Słodka Dziurka, który po wprowadzeniu zakazu stracił połowę obrotów.

Sklep Słodka Dziurka z Wrocławia trafił na sprzedaż na OLX. Właścicielka za w pełni wyposażony i zatowarowany sklep spożywczy chce 20 tys. złotych.

Powód sprzedaży? Sklepik ten, jak i wiele innych, wykończył rządowy zakaz handlu.

REKLAMA

– Prawo najmu i cesje umów mogę przekazać błyskawicznie. Nie chciałabym przerywać ciągłości sprzedaży, bo wystarczy jeden dzień, kiedy sklep jest zamknięty i klienci się obrażają, i przenoszą do konkurencji. A ja tutaj na stałe obsługuje 5 najbliższych bram w dużych blokach – wyjaśnia właścicielka Słodkiej Dziurki pani Katarzyna Jaworska.

Pani Katarzyna w wywiadzie dla Money.pl przyznaje, że gdy najpierw wprowadzono 500+ to jej obroty się poprawiły. Jednak później jej sklepik ucierpiał z powodu ograniczeń w handlu.

– Wszedł zakaz handlu i obroty spadły o 50 proc. W piątki, soboty i poniedziałki praktycznie nie mam klientów. Wszyscy się „obkupują” w marketach przed niedzielą jak na święta – mówi właścicielka Słodkiej Dziurki.

Inny mikroprzedsiębiorca, pan Wojtek, również zwija interes. Za swój miesięczny czynsz – 5 tys. złotych – chce udostępnić powierzchnię sklepową następcy.

– Przy tych podatkach, ZUS, biurokracji, rosnących kosztach, nie da się normalnie mieć mikroformy. Załamała mnie też obietnica małego ZUS dla przedsiębiorców. Komuś się wszystko pomyliło. Ja się na niego nie łapie, bo mam przychodu 500 tys. zł. Tyle, że nikt nie bierze pod uwagę jak śmieszne mogą być z tego zyski – powiedział Money.pl pan Wojtek.

Mikroprzedsiębiorca mówi wprost, że warunki prowadzenia w Polsce małego biznesu są dobijające, a zakazy w niedziele tylko pogorszyły sprawę. Skarżą się też na brak pracowników.

Natomiast inna właścicielka małego sklepu, pani Justyna (wystawiła swój sklepik za 21 tys. złotych, ale bez towaru) podkreśla, że zakaz handlu pomógł wielkim koncernom. Te bowiem zabrały klientów promocjami przed weekendem.

Według raportu GUS „Rynek wewnętrzny 2018”, w pierwszym roku obowiązywania przepisów ograniczających handel ubyło aż 15,2 tys. punktów. To największy spadek od 2004 roku.

Źródło: Money.pl

REKLAMA