21 stycznia mieszkańcy południowo-wschodniej części Regionu Paryskiego mieli niezbyt przyjemną niespodziankę. W ich mieszkaniach odcięto prąd. Nie była to jednak awaria, ale kolejna forma akcji protestacyjnej związków zawodowych CGT.
Już nie tylko strajki transportu, blokady składów paliw, czy portów, ale i odcinanie prądu. Związki zawodowe sięgają w protestach przeciw reformie emerytur po formy ekstremalne. Chociaż rząd wycofał się już z podnoszenia wieku emerytalnego, to w przypadku CGT chodzi im o całkowite wycofanie się z nowych ustaw. Sięgają po sabotaż.
Awaria została szybko zlokalizowana w podstacji w Rungis. Zakłóciło to dostawy energii do gmin Orly, Rungis, Fresnes, Thiais, Wissous i Antony. Były problemy z komunikacją kolejką na lotnisko Orly. Samo lotnisko ma niezależne generatory.
Zakłócono jednak do godziny 10 ruch tramwajów na linii T7. Franck Jouano, przedstawiciel CGT-Energie z departamentu Val-de-Marne, stwierdził, że „to nie koniec świata”, a dotknięci nim mieszkańcy doświadczają po prostu „skutków ubocznych” protestów. Szefowie związkowi dodają, że jest to próbka możliwości, jakie posiadają.
Franck Jouano (CGT Energie) sur la coupure d'électricité revendiquée dans le Val-de-Marne: "C'est pas non plus la fin du monde" pic.twitter.com/cRk5SAG4Ss
— BFMTV (@BFMTV) January 21, 2020
Minister ds. mieszkalnictwa Julien Denormandie nazwał akcję syndykatów „skandalicznym” i „nieodpowiedzialnym” zachowaniem. Warto dodać, że CGT odcięło też wczoraj prąd w siedzibie konkurencyjnej centrali związkowej CFDT, która od protestów odstąpiła.
Julien Denormandie sur la coupure d'électricité revendiquée par la CGT Énergie: "C'est scandaleux et irresponsable" pic.twitter.com/JjrMWRGfph
— BFMTV (@BFMTV) January 21, 2020
Źródło: AFP/ VA