Ministerstwo niczego, ale kasa leci. „Na posady dla kolegów się znalazło”

Michał Woś
Michał Woś. / Foto: PAP
REKLAMA

Ministra już mamy, ale od trzech miesięcy nie ma on czym kierować, bo polityczne przepychanki wokół podziału kompetencji między ministerstwa środowiska i klimatu trwają w najlepsze – podaje money.pl. Chodzi o ministerstwo środowiska, którym zarządza Michał Woś. I mimo, że nie ma co robić, to otrzymuje co miesiąc ministerialną pensję ze zdzieranych z nas pieniędzy.

Obecne ministerstwo środowiska ma zostać podzielone na dwa resorty. Za jeden odpowiedzialny będzie Michał Woś.

28-letni protegowany Zbigniewa Ziobry ma kontrolować obszar ochrony przyrody, lasy, geologię i koncesje geologiczne. Z kolei ministerstwem klimatu ma pokierować Michał Kurtyka – informuje portal.

REKLAMA

Aby powstało ministerstwo dla Wosia, należy zmienić ustawę o działaniach administracji rządowej. Piotr Müller, rzecznik rządu już w listopadzie obiecywał, że „dojdzie do niej „niedługo”. W grudniu wicepremier Jacek Sasin twierdził nawet, że projekt jest gotowy i ustawa będzie przyjęta w tym samym miesiącu. Z kolei w RMF FM sam Woś obiecuje, że za miesiąc nie będzie już ministrem niczego.

TVN24 podaje jednak, że opóźnienie w tworzeniu nowego ministerstwa to celowe działanie. Serwis cytuje anonimowego informatora, który twierdzi, że Jarosław Kaczyński „wykorzystał sytuację”, by „grillować” Zbigniewa Ziobrę. Inny informator ocenia, że sytuacja ta to efekt „względów ambicjonalnych”.

Nawet posłowie Lewicy – którym tzw. ekologia mocno leży na sercu – stwierdzają, że to zwykłe drenowanie kasy państwa dla „swoich” z PiS.

Ten projekt to wiele nowych atrakcyjnych posad dla kolegów – ministerialnych, wiceministerialnych, posad w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa. Dwa dodatkowe ministerstwa to dwie dodatkowe posady dla dwóch kolegów. Jak zadbać o dobrą rotację, to zmieści się i sześciu. Do tego dojdą jeszcze jakieś sute odprawy – ocenia Maciej Konieczny z Lewicy Razem.

Źródło: money.pl

REKLAMA