Wybory nowego szefa PO odsłoniły całą prawdę o tej partii i jej członkach. Stanisław Michalkiewicz w punkt

Koalicjanci i członkowie PO domagają się dymisji Borysa Budka. Zdjęcie: PAP/Piotr Polak
Borys Budka. Zdjęcie: PAP/Piotr Polak
REKLAMA

Jak już powszechnie wiadomo Borys Budka zdeklasował rywali wyborach na szefa Platformy. Zdobył 78,77 proc. głosów, a drugi Tomasz Siemoniak zaledwie 11,18 proc. Sukces przyćmiła jednak ilość głosujących.

Udział w wyborach wzięło 8 266 osób na 10 816 uprawnionych, co stanowi 76,4 proc. Frekwencja wysoka, ale owa „liczba uprawnionych”, która oznacza jakoś ilość członków pokazuje, że to partia już tylko „kadrowa”.

Wygląda na to, że liczba członków PO szybko topnieje. Jeszcze w 2018 r. było ich ponad 33 tys., teraz jest ok. 10 tys. Nic dziwnego, że internauci piszą o „tonącej łajbie”.

REKLAMA

Te liczby pokazują jednak inne zjawisko – powszechnego karierowiczostwa w Polsce. Platforma to typowa partia władzy. Kiedy utraciła możliwość rozdawania stanowisk i przywilejów, szeregi natychmiast stopniały. Warto by też obliczyć, ile osób z tych 10 tys. zachowanych jeszcze członków ma jeszcze jakieś stanowiska z nadania partii w jej strukturach, czy kontrolowanych przez PO samorządach? Mogą to być bowiem liczby pokrywające się…

Podobne zjawisko występuje zresztą w innych partiach. SLD po utarcie władzy stało się partyjką, PSL zawdzięcza liczebność swoich szeregów kontrolowaniu samorządów i systemowi daleko posuniętego „koleżeństwa”. Po wygranych wyborach nagle urosły szeregi PiS. Tylko w Konfederacji zorganizowano prawybory, za które głosujący jeszcze musieli zapłacić, a jednak na frekwencję nie narzekano.

Zjawisko pokazuje, że w polskiej polityce dominują partie, których członkowie kierują się interesami osobistymi, a nie jakimkolwiek dobrem kraju. Jak zwykle na temat Platformy wypowiedział się w punkt Stanisław Michalkiewicz, którego słowa krótko i dosadnie podsumowują to zmniejszanie się szeregów:

Posted by Pietkin Kres on Monday, 27 January 2020

 

REKLAMA