Okradli staruszkę na 275 tys. euro. Kiedy ich przejrzała, postraszyli, że są z Al-Kaidy i ukradli jeszcze sztabki złota

Sztabki złota Fot. ilustr. Wikipedia
REKLAMA

Metoda złodziei jest stara i popularna także w Polsce. Pewnym „oryginalnym” wkładem było powołania się na Am-Kaidę, co zresztą przyniosło dodatkowe profity. Rzecz wydarzyła się pod Paryżem, w mieście Saint-Maur.

W domku jednorodzinnym starszą mieszkankę odwiedził rzekomy pracownik wodociągów. Chciał sprawdzić rury, ponieważ w kanalizacji jest wyciek. Starsza pani wpuściła go do domu, a ten buszując po pomieszczeniach kilka rzeczy, które wpadły w rękę. To był dopiero akt I.

Wkrótce do drzwi zadzwonili policjanci, którzy wytłumaczyli właścicielce, że to fałszywy pracownik wodociągów. Na dowód przetrząsnęli złodziejowi kieszenie i wydobyli z nich skradzione drobiazgi. Później kazali jeszcze sprawdzić, czy nie zginęło nic więcej.

REKLAMA

Starsza pani zaufała funkcjonariuszom i sprawdziła swoje krytyki. Wyjęła przy nich 5000 euro ukrytych w lodówce, a następnie 3000 euro przechowywanych w pudełku w kuchni. Później jeszcze 5000 euro, które schowała w wyciągu kuchennym.

Policjanci, którzy byli rzecz jasna wspólnikami „złapanego złodzieja” nakłonili jeszcze właścicielkę do sprawdzenia sypialni. Ich ciągle jeszcze ufna ofiara sprawdziła jeszcze skrytkę przy łóżku, w której było 25 000 euro. W sumie było to 50 000 euro, ale w tym momencie staruszce zapaliło się w głowie światełko ostrzegawcze.

Postanowiła zadzwonić do córki. Wtedy zaczął się akt III. Bandyci zrzucili maski dobrych policjantów i postraszyli, że są bojownikami Al-Kaidy i mogą starszą panią zabić. Zszokowana i zastraszona kobieta wskazała złodziejom jeszcze jedną skrytkę, w której były sztabki złota. W sumie pięć kilogramów sztabek złota o wartości około 45 000 euro każda.

Później banda kazała się jeszcze kobiecie rozebrać. Jej ciało spryskano jakimś płynem i nakazano się nie ruszać przez dziesięć minut, co umożliwiło im ucieczkę bez wszczęcia szybkiego alarmu.

Policjanci mogli na miejscu już tylko podsumować wysokość łupu, który wyniósł w sumie prawie 275 000 euro. Prokuratura w Créteil prowadzi śledztwo, ale ta historia jest dobrym ostrzeżeniem przed pomysłowością złodziei i coraz nowszymi modyfikacjami starej „metody na wnuczka”.

Źródło: Actu17

REKLAMA