W sprawie zawiłości konstytucyjno-prawnych sądownictwa zabierają głos niemal wszyscy. Znają się na tym publicyści, czy niezależnie od posiadanego wykształcenia politycy. Wszyscy wgryźli się zapewne w skomplikowaną materię tej problematyki i tylko dziwne jest, że wnioski, które wyciągnęli w każdym przypadku zależne są od ich sympatii partyjnych.
Nie inaczej jest w przypadku lekarza chirurga, który został marszałkiem Senatu. Tomasz Grodzki też zabrał głos, ale nie powołuje się np. na ekspertów, ale autorytatywnie zaczyna od słów: „w mojej ocenie”… Ocena eksperta od medycyny byłaby może przydatna, ale powinien to być raczej lekarz-psychiatra oceniający zachowanie domorosłych „ekspertów konstytucyjnych”.
„Oceniać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej”, tylko, że jest to zwykła gra polityczna i jątrzenie. Dla polityków, którzy z prawem powinni mieć do czynienia jako jego „klienci” to już kompromitacja.
Grodzki tymczasem brnie: „W mojej ocenie Trybunał Konstytucyjny nie ma w ogóle mandatu, aby wypowiadać się na temat orzeczeń Sądu Najwyższego; TK był kiedyś poważnym ogniwem wymiaru prawodawstwa w Polsce”.
Tak mówił Grodzki pytany na konferencji prasowej w Rzeszowie o tę decyzję TK. Chociaż dodał, że „jest lekarzem, a nie prawnikiem”, to jednak wątpliwości nie miał. Dowiedzieliśmy się też, że SN „to najważniejszy sąd Polski”.
Na razie jednak zgodnie z postanowieniem wydanym przez TK w związku z wnioskiem marszałek Sejmu czasowo wstrzymana jest możliwość wydawania przez SN uchwał jeżeli miałyby dotyczyć zgodności z prawem krajowym, międzynarodowym oraz orzecznictwem sądów międzynarodowych: ukształtowania składu Krajowej Rady Sądownictwa. No to który sąd jest „najważniejszy”? Ceniąc opinię chirurga, zapytam się jeszcze swojego rzeźnika, dentysty i taksówkarza… Jak brnąć w paranoję to zachowaniem obiektywizmu.
Postanowienie Trybunału zapadło 28 stycznia, a w środę 29 opublikowano je w Monitorze Polskim. Zostało podjęte w składzie 14 obecnych sędziów TK, większością głosów. Zdania odrębne złożyło trzech z nich: Piotr Pszczółkowski, Leon Kieres oraz Jarosław Wyrembak.
Źródło: PAP