
To kolejna historia z gatunku niewiarygodnych, ale prawdziwych. Pijany mieszkaniec powiatu leżajskiego dwukrotnie ukradł konia. Rzecz w tym, że było to jedno zwierzę.
Antoni M. dwukrotnie ukradł konia. Za każdym razem było to jedno zwierzę.
Koń jednak stanowczo nie chciał opuścić stadniny w Gniewczynie (województwo podkarpackie). Mężczyzna ukradł go pod nieobecność właściciela.
Antoni M. wszedł do pomieszczenia, w którym znajdował się koń i go wyprowadził. Następnie udał się ze zwierzęciem w znanym tylko sobie kierunku.
39-latek nie był jednak w pełni swoich sił ze względu na alkohol. Kiedy na chwilę stracił czujność, rumak wykorzystał to, uwolnił się i wrócił do swego domu. Wówczas złodziej powrócił na miejsce kradzieży.
Po tym jak dokonał kradzieży po raz drugi, mężczyzna wracał z koniem środkiem lokalnej drogi. Świadkowie zawiadomili o tym fakcie policję w Przeworsku. Funkcjonariusze podjęli interwencję, która zakończyła się aresztowaniem złodzieja.
– Policjanci o zdarzeniu zostali poinformowani ok. godz. 14.30. Zatrzymany mężczyzna został przebadany alkomatem. W wydychanym powietrzu miał ponad dwa i pól promila alkoholu – powiedziała Justyna Urban z KPP w Przeworsku.
Źródło: se.pl