
FDP, CDU, a nawet Zieloni i SPD popierają zakaz zakrywania twarzy. Pierwsi wprowadzenia zakazu domagali się politycy AfD.
Niemiecka prawica święci kolejny sukces. AfD pozbawiła dzisiaj komunistów premiera w Turyngii, a już niemal wszystkie niemieckie partie popierają wprowadzenie zakazu zakrywania twarzy.
AfD jako pierwsza wnioskowała o generalny zakaz zasłaniania twarzy w przestrzeni publicznej w 2018 roku. Wówczas prawicę popierała tylko organizacja praw kobiet Terre des Femmes, która sprzeciwia się burkom i nikabom.
Teraz politycy CDU Angeli Merkel, libertarianie z FDP, a nawet Zieloni i SPD próbują wprowadzić zakazy na szczeblu krajów związkowych. Na razie na szkołach i uczelniach.
W Hamburgu zakaz zakrywania twarzy w szkołach forsuje SPD z senatorem Tiesem Rabe na czele. Powodem były przypadki, gdy w burkach do szkół przychodziły nawet dzieci.
W Szlezwiku-Holszynynie za zakazem burek i nikabów w szkołach i uczelniach opowiadało się CDU i FDP. Wkrótce nieoczekiwanie do chadeków i libertarian dołączyli Zieloni.
Przewodniczący Zielonych Robert Habeck stwierdził nawet, że dla niego i jego partii noszenie nikabu i burki jest symbolem ucisku kobiet.
Również premier landu Badenia-Wirtembergia Winfried Kretschmann (Zieloni) zaczął domagać się zakazu. – W otwartym społeczeństwie trzeba móc pokazywać twarz, abyśmy mogli otwarcie ze sobą rozmawiać – oświadczył Kretschmann.
Natomiast minister oświaty Badenii-Wirtembergii Susanne Eisenmann (CDU) stwierdziła, że „wolność religijna ma swoje granice, które w przypadku szkół są bardzo konkretne i dotyczą sytuacji, gdy nauczyciele i uczennice nie mogą sobie spojrzeć w twarz w dosłownym słowa tego znaczeniu”.
Źródło: Deutsche Welle / Frankfurter Allgemeine Zeitung