
Kolejna śmierć na SOR-ze. Tym razem zmarł pan Jacek, który trafił na Szpitalny Oddział Ratunkowy Szpitala Czerniakowskiego w Warszawie. Uskarżał się na bóle brzucha i kręgosłupa.
To nie pierwsza śmierć na SOR-ze. Media o takich tragicznych zdarzeniach donoszą co jakiś czas.
21 stycznia zmarł 71-letni mieszkaniec Warszawy, u którego lekarze wykryli tętniaka zagrażającego życiu. Trafił on do szpitala o 3 nad ranem i czekał przez 18 godzin.
Zięć zmarłego mówi, że początkowo lekarze podejrzewali kolkę nerkową i „z wielką pretensją” podawali mu leki przeciwbólowe. Pierwsze badanie USG wykonali natomiast dopiero o godzinie 13, czyli aż 10 godzin po przybyciu.
Wówczas wykryto tętniaka. Co więcej, zalecono pilną konsultację z chirurgiem naczyniowym.
– Poinformowano nas, że w tej placówce nie ma chirurga naczyniowego i trzeba będzie go przewieźć do innego szpitala z tą specjalizacją. Jacek zgodził się. Mimo to nie został przewieziony. Pani chirurg, która nas przejęła po interniście, powiedziała, że trzeba wykonać tomografię z kontrastem. Badanie było wykonane około godziny 14.30. Co ciekawe, powiedziano nam, że na opis będziemy czekać kilka godzin, bo nie ma lekarza radiologa, który opisuje badania – mówi mężczyzna dla TVN24.
Zięć zmarłego prosił o rozmowę z szefem SOR-u, jednakże ciągle go zbywano. Następnie około godziny 20 pan Jacek trafił na salę obserwacyjną. Pół godziny później źle się poczuł i przeniesiono go na OIOM, gdzie wkrótce zmarł.
– Po USG i potwierdzeniu zagrożenia życia nie interesował się nim nikt. Nie był nawet monitorowany, został pozostawiony sam sobie. Teść spędził na szpitalnym oddziale ratunkowym 18 godzin bez sensu – relacjonuje dalej zięć zmarłego.
Sprawę zgłoszono na policję i do prokuratury.
Co na to szpital?
– Szpital Czerniakowski ustalił, że procedury postępowania w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym zostały zachowane. W czasie całego pobytu pacjenta w SOR był on pod opieką i nadzorem lekarzy. Wymagane w tym przypadku badania zostały zlecone i wykonane. Pomimo dokładanych starań nie udało się uratować życia pacjenta we wskazanym przypadku. Szpital solidaryzuje się z rodziną pacjenta z powodu jego śmierci. Na potrzeby prowadzonego w sprawie postępowania przez Prokuraturę szpital przekazał dokumentację medyczną pacjenta ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego – powiedział dla Fakt24 Marcin Wiśniewski, rzecznika szpitala.