Zarzuty oszustwa i wyłudzenia blisko 150 tys. zł. usłyszało dwoje mieszkańców Lublina, którzy przez prawie trzy lata pobierali emeryturę po zmarłej babci. Grozi im do 8 lat więzienia.
Świadczenie doręczał listonosz, a po śmierci emerytki pieniądze nadam odbierała jej 68-letnia córka lub 44-letni wnuk. Według policji, instytucja, która wypłacała emeryturę nie otrzymała informacji o śmierci kobiety.
Kiedy się jednak zorientowano, że świadczenie jest nadal wypłacane i pobierane, zawiadomiono organy ścigania. Jak się okazało, 44-latek i jego 68-letnia matka, przez prawie trzy lata po śmierci emerytki wyłudzili w ten sposób w sumie blisko 150 tys. zł. Suma podzielona na 36 miesięcy wskazuje, że babcia emerytalnym krezusem raczej nie była.
Oboje podejrzani przyznali się do pobierania nienależnej emerytury. Wnuk odmówił składania wyjaśnień, a 68-letnia córka wyjaśniła, że zmusiła ją do tego trudna sytuacja życiowa.
Za a zrzucane im czyny grozi kara do ośmiu lat więzienia. Wg policji podejrzani muszą się też liczyć z obowiązkiem zwrotu całości wyłudzonego świadczenia. Zwracać nie mają jednak z czego. W dodatku, tak naprawdę, gdyby tej niewielkiej renty babci nie było, to pewnie braliby w MOPSie lub GPOPSie dodatkowe zapomogi…
Źródło: PAP