Ekolewacy zaczynają walczyć sami z sobą. Aktywistka z Filipin zarzuca „obrońcom klimatu” rasizm i zabawę dla pieniędzy

Ekoterroryści w Hamsbach/fot. ilustracyjne/fot. YouTube/DW Documentary
Ekoterroryści w Hamsbach/fot. ilustracyjne/fot. YouTube/DW Documentary
REKLAMA

„Obrońcy klimatu” zaczynają walczyć sami ze sobą. Hasło do boju rzuciła działaczka z Filipin, która zarzuca, że cały ruch jest rasistowski i zdominowany przez białych aktywistów.

Jest nadzieja dla planety. Działacze różnych ruchów „obrony klimatu”, jak wszyscy lewacy, zaczynają pożerać się nawzajem. Tym razem poszło o rasizm, a hasło do rozłamu rzuciła działaczka z Filipin Karin Louise Hermes.

W artykule dla portalu Vice, który jest częścią mającego taką sama nazwę i działającego w internecie amerykańsko-kanadyjskiego koncernu mediowego, oskarżyła ruchy obrońców klimatu o rasizm i zapowiedziała rezygnację z dalszej aktywności. Vice to jedno z najpotężniejszych mediów lewicy w internecie, więc na jej głos zaczynają reagować kolejni ekofanatycy.

REKLAMA

„Ruch klimatyczny (obrońców – przyp. red.) jest w przygniatającej części biały, więc odchodzę – napisała Karin Louise Hermes. Według Filipinki tacy jak ona służą tylko za kwiatek do kożucha, by pokazać, że cały ruch jest różnorodny, a nie opanowany tylko przez przedstawicieli białej rasy.

„Po jakimś czasie zorientowałam się, że jestem zapraszana przez organizacje klimatyczne, gdy dla potrzeb swych kampanii szukają jakiejś inspirującej historyjki o „różnorodnych” głosach i uczestniczyła w jakich konferencjach, na których wszyscy jej uczestnicy – biali, dobrze się bawią i są za to opłacani – pisze działaczka z Filipin.

Hermes nie ukrywa, że ruch „obrońców klimatu” jest częścią globalnego ruchu antykapitalistycznego. Jest platformą do zaprowadzaniu lewicowego porządku na świecie. Według niej skoro ruch walczy z kapitalizmem to musi walczyć też z rasizmem i o prawa imigrantów.

„Anty-kapitalizm, anty-rasizm musza być częścią ruchu. Jeśli „Zielona Polityka” nie jest w stanie zawalczyć o prawa antyrasistowskie i imigrantów, to jak osoba kolorowa może głosować na nią, albo działać na jej rzecz” – pisze eko działaczka z Filipin.

Filipinka twierdzi, że gdy podnosiła na konferencjach i warsztatach kwestie dominowania na nich ludzi białych i brak różnorodności zawsze spotykało ją milczenie i lekceważenie. Według niej biali nie przywiązują wagi do walki z kapitalizmem i rasizmem.

Wskazała również na sprzeczności i niekonsekwencje jakie panują wewnątrz organizacji ekologicznych. Jako przykład podaje narzucanie przez ruchy eko weganizmu jako sposobu walki ze zmianami klimatu, a z drugiej strony lekceważenie protestów, a nawet śmierci tych, którzy sprzeciwiają się zamienianiu wielkich połaci ziemi plantacje do produkcji oleju palmowego.

W podsumowaniu Hermes pisze, że aktywiści klimatyczni używają kolorowych działaczy tylko jako tarcz, kwiatków do kożucha a za wszystkim i tak czai się trwały rasizm

Artykuł opublikowany w bardzo wpływowym wśród lewaków „Vice” wywołał ogromne poruszenie. Jedni zarzucają jej hipokryzję i domaganie się specjalnej uwagi ze względu na kolor skóry inni sami zapowiadają porzucenie działalności w „białych” organizacjach ekologicznych.

REKLAMA