
Tragedia w Bukowinie Tatrzańskiej jest w ostatnich godzinach najważniejszym tematem w polskich mediach. W jaki sposób doszło do tego dramatu?
Tragedia w Bukowinie Tatrzańskiej wydarzyła się w poniedziałek około godziny 11. Turyści z Warszawy wybrali się w góry, aby pojeździć na nartach. Ich plany pokrzyżował niezwykle silny podmuch wiatru.
Świadkiem zdarzenia był ojciec 16-letniego chłopca, znajomy rodziny.
– Dostałem po głowie, powinienem tam leżeć zamiast nich – relacjonuje w TVP Info.
Dalej jego słowa brzmią jeszcze bardziej dramatycznie.
– Kątem oka zobaczyłem, że cała czasza tego pawilonu się unosi i zaczyna lecieć w naszą stronę. Padliśmy. Poleciało mi po głowie. Żona mojego znajomego i córka dostały po plecach całą kopułą. To jakby tir wjechał. Reanimowałem ich razem z przyjaciółmi, jestem cały zakrwawiony. Widziałem, nie reagowała, nie miała oddechu – dodaje mężczyzna.
W wypadku zginęła 52-letnia kobieta i jej 15-letnia córka. Druga córka, 21-latka, zmarła w szpitalu. Natomiast 16-latek przeżył. Obecnie sprawą zajmuje się prokuratura.
– Podstawowym zadaniem było do tej pory przeprowadzenie oględzin miejsca, w tym zwłok dwóch kobiet. Prawdopodobnie doszło u nich do naruszenia rdzenia kręgowego oraz wewnętrznych urazów twarzoczaszki. Nie ma innych widocznych obrażeń ciała – mówi Jacek Dyga z Prokuratury Rejonowej w Zakopanem.
– Widać moment nie tyle zerwania z tej budki dachu, ile moment uderzenia w grupę osób – dodaje.
Źródło: se.pl, TVP Info