Belgowie chcą pobić swój własny rekord. Już ponad rok praktycznie bez rządu

Dobrze, że Belgowie maja króla - Filipa I. Rządu nie są w stanie powołać. Zdjęcie: https://blauwbloed.eo.nl/
Dobrze, że Belgowie maja króla - Filipa I. Rządu nie są w stanie powołać. Zdjęcie: https://blauwbloed.eo.nl/
REKLAMA

300 dni po wyborach Belgowie nie są w stanie powołać rządu, Polityczny chaos w kraju pogłębia się. Kolejny polityk – Koen Geens zrezygnował z misji powołania gabinetu.

Od wyborów w maju 2018 roku Belgowie nie są w stanie powołać rządu. Co więcej do samych owych wyborów ledwo dotrwali, kiedy to po rozpadzie koalicji przez pól roku mieli mniejszościowy rząd socjalistów. Teraz były premier Charles Michel jest po Tusku szefem Rady Europejskiej. Michel od maja do grudnia, kiedy to objął funkcję w Unii, był tylko pełniącym obowiązki szefa rządu i nie miał poparcia większości parlamentarnej.

I tylko on okazał się wygranym w belgijskim chaosie. To także pokazuje jak małe znaczenie ma stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej, skoro można je powierzyć politykowi, który nie ma zdolności poprowadzenia spraw nawet w swoim własnym kraju.

REKLAMA

W piątek wieczorem z powierzonej mu przez króla Belgów Filipa I misji utworzenia belgijskiej koalicji rządowej zrezygnował flamandzki polityk Koen Geens (CD&V). To kolejna porażka na drodze do powołania rządu kilka miesięcy po wyborach.

Król Belgów Filip I mianował Geensa 31 stycznia królewskim mediatorem z zadaniem zbudowania koalicji rządowej w Belgii. Wcześniej pozbawił tej misji Georgesa-Louisa Boucheza (Ruch Reformatorski) i Joachima Coensa (CD&V) po tym, jak nie udało im się znaleźć porozumienia między belgijskimi partiami politycznymi. Bouchez i Coens próbowali zbudować kompromis na belgijskiej scenie politycznej przez siedem tygodni.

Geens pracował głównie nad próbą zbudowania porozumienia między dwiema największymi partiami belgijskimi – frankofońską Partią Socjalistyczną (PS) i Nowym Sojuszem Flamandzkim (N-VA).

Pat polityczny trwa w tym kraju od wielu miesięcy. Od wyborów w Belgii minęło prawie 300 dni.

Pomimo starań mediatorów przepaść między tymi ugrupowaniami jest ciągle duża. W negocjacjach koalicyjnych biorą też udział inne duże ugrupowania, w tym Partia Chrześcijańsko-Demokratyczna i Flamandzka (CD&V) oraz Ruch Reformatorski (MR).

Podział administracyjno-językowy Belgii praktycznie uniemożliwia wyłonienie zdecydowanego zwycięzcy w wyborach krajowych. O ile we flamandzkojęzycznej Flandrii dużą popularnością cieszą się partie prawicowe, o tyle we francuskojęzycznej Walonii silni są socjaliści.

Belgowie głosowali w wyborach parlamentarnych w maju 2019 roku. Od tego czasu Belgia tkwi w politycznym ślepym zaułku, a politycy nadal bezskutecznie próbują utworzyć koalicję, która mogłaby wyłonić nowy rząd.

Po wyborach w 2010 r. w Belgii tymczasowa administracja rządziła przez ponad cztery i pół roku, ustanawiając tym samym rekord świata dla państwa nieogarniętego wojną. To być może odbywało się z wielka korzyścią dla samych Belgów.

REKLAMA