Francuskie sądy konkurują z polskimi? Zawalili terminy i musieli wypuścić z aresztu podejrzanego

Poitiers Fot. Wikipedia
REKLAMA

Francuski wymiar sprawiedliwości dał „plamę”, której chyba nie powstydziłaby się nawet nasza „trzecia władza”. Zachowali się jednak praworządnie.

Dlatego sąd apelacyjny w Poitiers (departament Vienne) nakazał zwolnienie z aresztu pewnego 53-letniego obywatela Chin. Przebywał w areszcie przedprocesowym od czerwca 2018 r., ale sądy zawaliły wszystkie wyznaczone terminy zamknięcia sprawy i trzeba było go zwolnić.

Chińczyk wychodzi na wolność, chociaż jego wina była raczej oczywista. Był oskarżony o handel ludźmi i sutenerstwo na dużą skalę. Wymiar sprawiedliwości, jak piszą tubylcze media, okazał się jednak „dysfunkcyjny”.

REKLAMA

Prokuratura postawiła w 2015 roku zarzuty jemu i jego żonie, która przebywała na wolności pod kontrolą policyjną. Para przybyła do nielegalnie do Francji z Chin w 1990 r. Najpierw zamieszkała w regionie paryskim, a następnie w Poitiers. Mężczyzna razem z innymi młodymi Chińczykami, też przebywającymi we Francji nielegalnie, postanowili zrobić więc nielegalny biznes. Zorganizowali dużą sieć prostytucji.

Siecią kierowało chińskie małżeństwo, dla którego „pracowało” kilka kobiet w bburdelach pod szyldem „salonów masażu”.

Podczas pobytu w wreszcie oskarżony trzykrotnie zwracał się o warunkowe zwolnienie. Sądy wnioski odrzucały, ale w końcu dały dwa miesiące sędziemu śledczemu na dokończenie sprawy. Terminu nie dotrzymano. Wyznaczony do sprawy nowy sędzia stwierdził, że potrzebuje jeszcze pięciu miesięcy do domknięcia sprawy.

W związku z tym obywatel Chin został zwolniony. Zakazano mu jednak opuszczania terytorium Francji.

Źródło: La Nouvelle République

REKLAMA