Wspaniała przygoda piłkarskiego Kopciuszka. Atalanta – klub z małego miasteczka podbija piłkarską Europę

Atalanta Bergamo Foto: PAP, EPA
REKLAMA

Atalanta Bergamo bardzo blisko awansu do ćwierćfinału Ligi Mistrzów! W pierwszym meczu 1/8 finału Włosi pokonali u siebie Valencię 4:1. Kopciuszek z Italii jest dowodem na to, że w europejskiej piłce nie liczą się wyłącznie pieniądze. Bo oto klub z małego miasteczka, a nie wielkie zespoły pokroju Juventusu, Milanu czy Interu są dzisiaj dumą piłkarskiej Italii.

Czwartkowe wydania włoskich dzienników rozpływają się nad postawą zawodników z małego miasteczka z północy Półwyspu Apenińskiego. – To najpiękniejszy przedstawiciel naszej piłki – czytamy w czwartkowym wydaniu „La Gazzetta dello Sport”. Do tej pory drużyna Gian Piero Gasperiniego od kilku sezonów wprawiała w zachwyt na ligowych boiskach. W końcu ich postawa zaowocowała zajęciem 4. miejsca w Serie A, które premiowane jest awansem do Ligi Mistrzów. Tak oto rozpoczęła się wielka przygoda drużyny ze 120-tysięcznego miasteczka pośród największych klubów kontynentu.

Fatalny początek i niezwykły come back

Start, a w zasadzie falstart – bo to najodpowiedniejsze słowo opisujące początek romansu Atalanty z LM – był dla kibiców z Bergamo bardzo bolesny. Debiutant rozpoczął europejskie zmagania katastrofalnie. Pierwsze trzy mecze w fazie grupowej to sromotne klęski – 0:4 z Dinamem Zagrzeb, 1:2 z Szachtarem Donieck i 1:5 z Manchesterem City. I tutaj zespół Gasperiniego pokazał wielki charakter i wolę walki. W rundzie rewanżowej piłkarze z Bergamo nie dość, że uratowali honor to jeszcze jako druga drużyna w historii zdołali awansować z grupy mimo porażek w trzech pierwszych meczach. W drugiej rundzie zremisowali z Manchesterem oraz odnieśli zwycięstwa z Szachtarem i Dynamem. Ostatecznie zgromadzili 7 pkt, wyprzedzając o jedno „oczko” drużynę z Doniecka, która zajęła trzecie miejsce.

REKLAMA

Teraz przyszedł czas na fazę pucharową. Wszystko wskazuje na to, że Atalanta wiosną nie zwolni tempa. W środę na słynnym San Siro w Mediolanie (stadion w Bergamo nie spełnia wymogów do gry w LM) zawodnicy Gasperiniego spuścili łomot Valencii, wygrywając 4:1. Po przekonującym zwycięstwie włoskie dzienniki zachwycały się postawną drużyny z małego lombardzkiego miasteczka, które raczej kojarzone jest z lotniskiem obsługującym Mediolan niż z poważnym calcio.

Duma włoskiego futbolu

„Ta Atalanta jest dumą włoskiego futbolu, najpiękniejszym przedstawicielem naszej piłki. San Siro było idealnym miejscem na kontynuowanie tej bajki. Minęło 16 lat, od kiedy włoski zespół strzelił co najmniej cztery gole hiszpańskiej drużynie w Lidze Mistrzów. I teraz Atalanta jest blisko ćwierćfinału” – zachwycają się dziennikarze „La Gazzetta dello Sport”.

„Serce, determinacja, charakter, szybkość, technika. Atalanta pokazała wszystkie elementy, które są potrzebne do przeżycia wielkiego wieczoru w Lidze Mistrzów. To był szalony wieczór, którego jedynym gorszym momentem był gol Denisa Czeryszewa, który daje Valencii minimalną nadzieję przed rewanżem. Atalanta jest blisko wstąpienia na swój Olimp, zawitania w gronie ośmiu najlepszych zespołów w Europie – pisze z kolei „Corriere dello Sport”.

„Atalanta pokonała nie tylko Valencię, ale odwróciła sposób myślenia o futbolu. Dla wielu pewnikiem w ostatnim czasie stało się wydawanie wielkich pieniędzy na kupowanie młodych piłkarzy. A tymczasem do ćwierćfinału Ligi Mistrzów wchodzi doświadczona drużyna, niemalże stara. Najmłodsi są Gollini i Pasalić, którzy mają po 25 lat. Najlepsi – Alejandro Gomez i Josip Ilicić – mają po 32 lata. Trener Gasperini i prezes Percassi odwrócili zasady: doświadczenie i umiejętności liczą się bardziej od wieku. Działa inaczej niż wszyscy, co czyni z niej unikatowy przykład, dając lekcję reszcie świata” – można z kolei przeczytać w „Corriere della Sera”.

Atalanta Bergamo vs Valencia FC – miażdżąca siła ognia

Atalanta strzelanie rozpoczęła w 15. minucie, kiedy z bliska piłkę do siatki wpakował Holender Hans Hateboer. Tuż przed przerwą ładnym uderzeniem zza pola karnego podwyższył Słoweniec Josip Ilicic.

Kolejne bramki padły w 57. i 63. minucie. Najpierw pięknie z dystansu przymierzył Szwajcar Remo Freuler, a następnie sytuację sam na sam z bramkarzem gości wykorzystał Hateboer.

Valencia rozmiary porażki zdołała zmniejszyć w 66. minucie za sprawą Rosjanina Denisa Czeryszewa.

Źródła: NCzas.com, Sport.pl, PAP

REKLAMA