
Leszek Miller w prywatnej rozmowie z Janem Kulczykiem wątpił w zasługi Lecha Wałęsy z lat 80. Gdy taśmy ujrzały światło dzienne, Miller wystosował specjalne oświadczenie. Teraz twierdzi tak, jak nakazuje oficjalna wersja.
Portal TVP Info opublikował nagranie rozmowy Kulczyka z Millerem z 2013 roku. W pewnym momencie panowie zeszli na wątek udziału Wałęsy w strajkach w stoczni gdańskiej w latach 80.
– Jedna rzecz nie jest prawdziwa, Lechu (Wałęsa), niestety, nie skakał przez żaden płot – mówi na ujawnionych nagraniach Kulczykowi Miller. Sugeruje, że Wałęsę do stoczni „przywieźli”.
– On mówi, że przeszedł boczną bramą. A mi nieżyjący już komandor Marynarki Wojennej mówił, że tak naprawdę to go przywieźli – kontynuuje Miller.
Leszek Miller: Jedna rzecz nie jest prawdziwa, Lechu, niestety, nie skakał przez żaden płot, (…) tak naprawdę to go przywieźli#wieszwięcej #Tasmy
Zobacz więcej: https://t.co/ggfcylzXrW pic.twitter.com/vQR5KvsRVb
— portal tvp.info 🇵🇱 (@tvp_info) February 21, 2020
Podobną wersję już od połowy lat 90. przedstawiała Anna Walentynowicz. Współzałożycielka NSZZ „Solidarność” wspominała, że gdy Wałęsa przybył do stoczni, strajk już dawno trwał.
– Wałęsa miał zrobić strajk, ale nie zrobił. Przyjechał motorówką już później. Zamiast robić strajk, pojechał do dowódcy Marynarki Wojennej w Gdyni – mówiła opozycyjna działaczka.
Wałęsa wszystkiemu jednak zaprzecza. Z własnych słów wycofuje się także Miller, który po publikacji wspomnianych wyżej taśm wydał oświadczenie.
„Przepraszam Prezydenta Lecha Wałęsę, że w rozmowie z Janem Kulczykiem powtórzyłem fałszywe pogłoski o dowiezieniu go do stoczni w celu kierowania strajkiem” – oświadczył na Twitterze były premier.
Przepraszam Prezydenta Lecha Wałęsę, że w rozmowie z Janem Kulczykiem powtórzyłem fałszywe pogłoski o dowiezieniu go do stoczni w celu kierowania strajkiem. Także według polityki historycznej PiS to niemożliwe. Przywódcą strajku był bowiem kto inny…
— Leszek Miller (@LeszekMiller) February 21, 2020