W świecie lewackiej groteski. Prestiżowy magazyn naukowy ujawnia: Biali lewacy rozmawiając z kolorowymi udają głupszych

Emmanuel Macron na Saint-Martin EPA/ELIOT BLONDET / POOL Dostawca: PAP/EPA.
Emmanuel Macron na Saint-Martin EPA/ELIOT BLONDET / POOL Dostawca: PAP/EPA.
REKLAMA

Amerykański magazyn naukowy z dziedziny psychologii opublikował raport na temat tego jak komunikują się ludzie o prawicowych, a jak o lewicowych poglądach. Okazuje się, że biali lewicowcy rozmawiając z murzynami, Latynosami etc „udają” głupszych, by dostosować się do domniemanego poziomu interlokutora.

Badania dotyczące sposobu rozmawiania, komunikowania się przeprowadzono w 2018 roku przy okazji trwającej wówczas kampanii wyborczej do Kongresu. W oddzielnych analizach wzięto pod uwagę poglądy badanych – czy glosują na Republikanów, czy na Demokratów. Z tych grup wyodrębniono ludzi o białym kolorze skóry i sprawdzono jakim językiem, jakim przekazem próbują przekonać innych do swych poglądów.

Wyniki badań opublikowane w „Journal of Personality and Social Psychology” przyniosły jedno zaskakujące odkrycie pokazujące w jakim świecie groteski i absurdu żyje lewica. Okazuje się, że lewacy rozmawiając, dyskutując z przedstawicielami innych ras niż biała posługują się prostszym językiem, prostszą argumentacja, krótko mówiąc udają głupszych niże są. Próbując się „dostosować” jak mniemają do poziomu swych rozmówców niezależnie od tego jaki on w rzeczywistości jest.

REKLAMA

To (wyniki badań – przyp. red.) była dość nieprzyjemna niespodzianka – skomentowała prowadząca badania profesor Cydney Dupree z Yale School of Management. – Nawet jeśli intencje są dobre, to można to postrzegać jako postawę paternalistyczną – powiedziała w rozmowie z magazynem „Yale Insights”.

Dupree i współautorka raportu, Susan Fiske z Uniwersytetu Princeton, najpierw przeanalizowały język używany przez białych kandydatów na prezydenta podczas 74 wystąpień w kampaniach na przestrzeni 25 lat. Pod uwagę brano m.in spotkania w kościołach, klubach, organizacjach biznesowych etc których uczestnikami byli Latynosi i czarnoskórzy.

Badaczki przeanalizowały słowa użyte przez kandydatów w oparciu o dwa kryteria: kompetencje i „ciepło”. Kompetencje odnosiły się do słów związanych ze statusem społecznym, dominacją, umiejętnościami, inteligencją i hierarchią społeczną, a „ciepło” odnosiło się do słów kojarzących się z wiarygodnością, empatią, czy przyjaznością.

Wyniki pokazały, że kandydaci demokratyczni używali mniej słów związanych z kompetencjami w rozmowach z odbiorcami z mniejszości etnicznych i rasowych, niż w przypadku rozmów z białymi. Tymczasem w wypowiedziach konserwatywnych kandydatów nie było znaczącej różnicy.

W oddzielnej serii eksperymentów naukowcy poprosili białych uczestników o wybranie słów z listy, aby przygotować wiadomość e-mail do nieznajomego. Każdy odbiorca otrzymał stereotypowo białe lub czarne imię. Potem analizowano użyte w wiadomości słowa.

Wyniki pokazały, że uczestnicy, którzy mieli lewicowe poglądy, zwykle unikali słów, które mogłyby sprawić, że będą wyglądać kompetentnie, gdy zwracali się do czarnoskórych odbiorców, ale nie do białych. I znów okazało się, że konserwatyści nie różnicowali języka w zależności od koloru skóry odbiorcy.

Zjawisko to określono jako „obniżanie kompetencji”. Dupree twierdzi, że możliwe są dwa wytłumaczenia: ludzie umniejszają swą inteligencję lub kompetencje, by wydać się bardziej podobnymi do rozmówców, albo też posługują wspólnymi stereotypami, by łatwiej było się im porozumieć.

W grę oczywiście wchodzi tez typowe paternalistyczne podejście do innych ludzi o poglądach lewicowych i przekonanie, że są pod jakimś względem gorsi.

REKLAMA