Anioły śmierci biznesu. Gigantyczne przekręty za pieniądze UE

Zdjęcie ilustracyjne. / Foto: archiwum nczas.com
Zdjęcie ilustracyjne. / Foto: archiwum nczas.com
REKLAMA

Inkubatory przedsiębiorczości to w rzeczywistości anioły śmierci biznesu. Ich działalność pełna jest nieprawidłowości. Współpraca z nimi dla wielu wynalazców kończyła się tragicznie – pokazuje „Superwizjer”.

Twórcom tzw. start-upów miały pomóc duże dotacje z Unii Europejskiej. Za podział pieniędzy odpowiedzialne były jednak inkubatory przedsiębiorczości.

Startująca firma działała początkowo pod skrzydłami fundacji lub stowarzyszenia, czyli w tzw. inkubatorze. W zamian przekazywała część swoich udziałów. Ponadto, część funduszy z UE przeznaczana była na działalność „inkubatora”. W efekcie przedsiębiorcy nie mieli do dyspozycji wszystkich pieniędzy z unijnych dotacji.

REKLAMA

Mechanizm działania opisuje „Superwizjer”. Przedsiębiorcy z innowacyjnym pomysłem ubiegają się o wsparcie UE i dostają pieniądze. W przekazywaniu dotacji pośredniczy Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości. W uzyskaniu funduszy pomagają prywatne fundacje i stowarzyszenia. Start-upy zmuszane są potem do dzielenia się z nimi pieniędzmi.

„Superwizjer” podaje przykład firmy Tomasza Gładkowskiego. Stworzył on start-up zajmujący się cyberbezpieczeństwem. Dostał na to 800 tys. zł z UE. Musiał jednak podpisać umowę z fundacją, która otrzymała 25 proc. udziałów w jego firmie.

Umowa była niezwykle niesymetryczna, oczywiście na moją niekorzyść. W efekcie, inkubator uzyskał możliwość wpływania na skład zarządu. Może mnie jako pomysłodawcę w każdej chwili odwołać – mówi biznesmen.

W momencie, gdy jego firma odniosła sukces uzyskując obroty na poziomie 30 mln zł rocznie, inkubator wykorzystał niektóre zapisy.

Kiedy spółka osiągnęła najlepszy wynik w historii, inkubator wprowadził do zarządu dwie osoby z astronomicznymi pensjami rzędu 30 tys. zł – opowiada twórca pomysłu.

Chciał odkupić od fundacji 25 proc. udziałów, by działać na własną rękę. Fundacja sprzedała je jednak komu innemu. Nowy udziałowiec odwołał pomysłodawcę z funkcji prezesa i zastąpił go swoim znajomym.

Nowy prezes próbuje teraz przejąć biznes Tomasza Gładkowskiego.

Źródło: tvn24.pl

REKLAMA