Marszałek Grodzki po powrocie z zagranicy nie chciał poddać się procedurom związanym z koronawirusem. Po krytyce załatwił sobie badanie na jego obecność.
Marszałek Tomasz Grodzki chwali się publicznie, że nie ma koronawirusa. Badanie załatwił sobie po tym jak skrytykowano go za to, iż nie chciał się poddać procedurom po wylądowaniu na lotnisku Okęcie. Wracał z Monachium najprawdopodobniej z urlopu we włoskich Alpach.
Zgodnie z wytycznymi GIS zobowiązany był wypełnić specjalny kwestionariusz , ale uznał, że trzeciej osoby w państwie jakieś tam procedury dla zwykłych ludzi nie dotyczą. Ostatecznie uległ perswazjom, ale jego arogancka, pyszna postawa była krytykowana. Zwłaszcza, że sam jako lekarz w Senacie urządził widowisko z mycia rąk środkiem dezynfekującym.
Teraz jak się okazuje załatwił sobie badanie na koronawirusa. Jak sam pisze zrobił to „w poczuciu odpowiedzialności”. Publicznie chwali się, że koronawirusa nie ma. Wynik otrzymał w ciągu kilku godzin. Grodzki opublikował scan z wynikami badania.
Nie wiemy jednak kto i z jakiego powodu mu badania wykonał. Czy w publicznej placówce, poza kolejką i za darmo? A może prywatnie? Może prywatnie dla propagandowych celów załatwił sobie badanie, chociaż w Polsce nadal brakuje testów. Ile zapłacił? Nie wiadomo. Grodzki nie publikuje żadnego rachunku za wykonana usługę.
Oczywiście 1 test to mało, by stwierdzić, czy Grodzki jest zdrowy. Ale się chwali
Grodzki był najprawdopodobniej na wakacjach na północy Włoch, w regionie o bardzo dużym zagrożeniem epidemiologiczny. Mimo, iż wyjazd tam od wielu tygodni był odradzany. Grodzki nie zdementował informacji o swym pobycie we Włoszech.
W poczuciu odpowiedzialności poddałem się badaniu na obecność koronawirusa i upubliczniam jego wynik. Wzywam @AdamBielan, by nie siał paniki i nie odwracał uwagi od problemów własnego obozu politycznego w kampanii prezydenckiej. pic.twitter.com/DshLPerXqj
— Tomasz Grodzki (@profGrodzki) March 9, 2020