Minister wieszczy zmiany gospodarki światowej. Odwrót od globalizacji

Foto: Pixabay
Foto: Pixabay
REKLAMA

Francuski Minister Gospodarki i Finansów Bruno Le Maire wobec wpływu epidemii koronawirusa mówi o potrzebie strategicznej autonomii ekonomicznej Francji. Pojawia się też postulat większej suwerenności tego kraju.

Nie można wykluczyć, że Le Maire jest jednym z pierwszych polityków, który zrozumiał możliwy wpływ koronawirusa także na procesy globalizacji. Twierdzi nawet, że „nie ma suwerenności politycznej bez suwerenności technologicznej.” „Lepiej mieć niemieckie akumulatory, niż te produkowane w Chinach, czy Korei Południowej” – stwierdziło ministerstwo.

Kryzys powinien pozwolić otworzyć oczy na potrzebę przeglądu krajowego popytu i podaży. Wywołać reinwestowanie na rynku krajowym i w krajach sąsiednich, uznanych za „terytoria strategiczne”. Odbudowa przemysłu i niektórych gałęzi przemysłu może okazać się koniecznością.

REKLAMA

To zupełnie nowe elementy w polityce ekipy Emmanuela Macrona. Chiny jako podwykonawca gospodarki Francji stanowią pewne zagrożenie. Paradoksalnie przypomniało o tym pojawienie się wirusa właśnie z…Chin.

Tygodnik Valeurs dotarł do treści narad rządowych, które wyrażały zaniepokojenie uzależnieniem się gospodarki francuskiej od dostaw z Państwa Środka. Poczynając od ryzyka związanego z dostawą lekarstw i ich komponentów (80% zapotrzebowania). Grozi to zaopatrzeniu rynku francuskiego w medykamenty.

Najbardziej zauważalne dotąd konsekwencje to kryzys w turystyce, hotelarstwie, czy gastronomii. Jednak najgroźniejsze skutki dopiero nadejdą w postaci zakłócenia łańcucha dostaw. Minister Bruno Le Maire uznał, że „prognozy są pesymistyczne.” „Nie możemy polegać w 95% na dostawach akumulatorów z Chin i krajów Azji” – ostrzegł Bruno Le Maire.

Ministerstwo już teraz jest gotowe wesprzeć firmy w wysiłkach na rzecz dywersyfikacji dostaw. Zwłaszcza branżach strategicznych. To przestawianie torów na dostawy ma być polityką długofalową.

Chiny to np. 40% światowej produkcji części do branży motoryzacyjnej. Może to zatrzymać produkcję takich koncernów jak PSA, Renault, czy Nissan. Renault już ogłosił zamknięcie swojej fabryki w Pusanie w Korei Południowej na kilka dni właśnie z powodu braku części z Chin.

Problemy może mieć też priorytetowy dla Paryża przemysł lotniczy, który stanowi 12% francuskiego eksportu i ponad 3% PKB. Tutaj też przewidywane są zmiany w doborze kooperantów, które na przyszłość mają zapewnić bezpieczeństwo produkcji, nawet kosztem wzrostu cen podzespołów i części.

Paryż zastanawia się tylko, czy należy inwestować w lokalnych podwykonawców, czy też szukać ich ewentualnie w krajach UE. Jedno jest pewne – tanio już nie będzie.

Źródło: Valeurs

REKLAMA