„Jesteś kupą gó…na”. Joe Biden traci kontrolę nad sobą. Czy faworyt Demokratów w wyborach prezydenckich ma demencję?

Administracja Joe Bidena prawdopodobnie nie podpisze umowy handlowej z Wielka Brytanią. Fot. PAP/EPA
Joe Biden. Fot. PAP/EPA
REKLAMA

Joe Biden, który ma wielkie szanse uzyskać nominację Demokratów na wybory prezydenckie, coraz częściej traci nad sobą kontrolę. Były wiceprezydent w czasie wizytowania budowy fabryki samochodów w Detroit zwyzywał w ordynarny sposób jednego z pracowników.

Z dnia na dzień rosną wątpliwości co do stanu umysłowego Joe Bidena, który ma wielkie szanse stać się kandydatem Demokratów w wyborach prezydenckich. Liczba wpadek rośnie i coraz częściej spekuluje się o klinicznym podłożu zachowania byłego wiceprezydenta.

Ostatni przykład takiej wpadki, która już wywołała skandal, to spotkanie z pracownikami budującymi w stanie Michigan fabrykę samochodów. Związkowcy pytali go o program. M.in. o propozycje Bidena dotyczące ograniczenia Amerykanom dostępu do broni. Biden wybuchnął i ordynarnie zaatakował pytającego.

REKLAMA

Kto jest d…ą wołową

Stara się pan ograniczyć naszą Drugą Poprawkę (do Konstytucji – przyp red.) dającą prawo do posiadania broni – powiedział jeden ze związkowców biorących udział w spotkaniu.

Masz gó…o we łbie – odpowiedział Biden. Gdy kolejny robotnik próbował zadać pytania, Biden kazał mu się zamknąć. – Popieram Drugą Poprawkę – powiedział Biden i zaczął mierzyć palcem w twarz swojego rozmówcy.
– Ej, to nie jest w porządku –  odpowiedział zaatakowany rozmówca.

Nic mi nie mów, chłopie – wypalił Biden, nazwał robotnika „du…ą wołową i dupkiem” (horse’s ass), i odszedł.

Do incydentu być może nie przywiązywano by tak dużej uwagi, gdyby nie fakt, że był to kolejny przypadek, gdy Biden traci nad sobą kontrolę. Coraz częściej w mediach mówi się o postępującej u niego demencji. Taka nieuzasadniona agresja jest jednym z symptomów tej przypadłości.

Komu podoba się zachowanie Bidena

Biden gubi się notorycznie. Na jednym z ostatnich wieców przedstawił swoją żonę jako siostrę. Zdarzyło mu się mówić, że kandyduje do Senatu. Zapomina nazwiska swego i Obamy. Nie wie, w którym jest stanie i mieszają mu się dni tygodnia. Ostatnio mówił, iż „trzeba wygrać reelekcję” i „możemy jedynie ponownie wybrać Donalda Trumpa.” W czasie debaty Demokratów ubiegających się o nominację prezydencką mówił o 150 milionach Amerykanów, którzy od 2007 roku zginęli w strzelaninach.

Jeszcze niedawno traktowano to jako wpadki, które mogą zdarzyć się każdemu. Jednak częstotliwość i waga kolejnych potknięć stały się tak duże, że padają coraz poważniejsze pytania o stan zdrowia umysłowego Bidena. Dziwnych zachowań i wypowiedzi Bidena nie da się ukryć. Odbywa mnóstwo spotkań publicznych i non stop obecne są przy nim kamery.

Demokraci i media, które w przytłaczającej większości chcą doprowadzić do przegranej Trumpa, zdają się lekceważyć problem z Bidenem. To wywołuje kolejne spekulacje dotyczące tego, kto kontrolowałby go, gdyby został prezydentem. Przy tak podstępujących problemach psychicznych stałby się zwykłą marionetką sterowaną przez waszyngtoński establishment i partyjny aparat Demokratów.

To jednak z ich strony ryzykowna gra, bo gołym okiem widać co dzieje się z Bidenem. Trudno wierzyć w to, że nie dostrzegają tego wyborcy. Trump niewątpliwie wykorzysta każdą kompromitację Bidena.

REKLAMA