Remanenty po 8 marca. Paryska prefektura o starciach policji z feministkami i co to jest adelfia

8 marca w Paryżu Fot.Twitter
REKLAMA

8 marca to we Francji „dzień walki o prawa kobiet”. Niektóre feministki rozumieją walkę… dosłownie. W metrze pojawiły się np. napisy – „śmierć mężczyznom”. Także manifestacja pod nazwą „Symboliczna noc marszu” zakończyła się walkami z policją.

Hasła marszu były mocno rewolucyjne. Transparent lesbijek o treści: „Nie lubię chłopców. Chłopcy są źli. Lubię dziewczyny Dziewczyny są miłe ”, nie był jeszcze pozbawiony pewnego elementu humoru. Hasło rewolucji lub „gliniarz+ kula=sprawiedliwość społeczna” już nie. Lewackim babom poprzewracało się w głowach i nawet znana z filmu „Seksmisja” diagnoza – „boście dawno chłopa nie miały”, nie jest w stanie wyjaśnić stanu psychicznego feministek.

Ponieważ po owym marszu pojawiły się oskarżenia policji o stosowanie przemocy, paryska komenda policji postanowiła wyjaśnić kilka faktów i położyć kres dezinformacji.

REKLAMA

Prefektura wydała w poniedziałek 9 marca komunikat prasowy, w którym wyjaśnia, że ​​„policja musiała interweniować w czasie marszu, aby położyć kres niszczenia mienia”. Dodaje, że na Place de la République wydarzenia wymknęły się spod kontroli. Tam doszło do fizycznego ataku lewakó na feministki „niekonformistyczne”, które kojarzy się z prawicą.

Prefektura twierdzi, że „organizatorzy odpowiedzialni za demonstrację w żadnym momencie nie kontaktowali się z przedstawicielami policji” i byli „nieosiągalni pomimo licznych prón telefonowania do nich”.

Bilans demonstracji to „dziewięć osób zatrzymanych, w tym jedna za przemoc wobec funkcjonariusza policji, jedna za umyślne uszkodzenie mienia przez wzniecenia pożaru i pięć za umyślne niszczenie samochodów”.

Feministki po marszu mają problem. Nie dość, że pobito „nonkonformistki”, co pokazuje, że i wśród feministek są równe i równiejsze, to jeszcze przy okazji 8 marca sprofanowano tablicę pamięci holocaustu, a to już jeden ze współczesnych grzechów głównych.

Do hasła „wolność, równość”, dodano zamiast „braterstwa”, co kojarzy się „maskulinistycznie”, słowo „adelfia”. W słowniku feministycznym adelfia pochodzi z greki od rdzenia „adelph” ma oznaczać zarówno „siostrę” jak i „brata”. Zamiast braterstwa lub „siostrzaności” mamy więc nowe i uniwersalne pojęcie feministycznego braterstwa. Nasze feministki chyba jeszcze do tego nie doszły, ale i dewiza „wolności, równości i braterstwa” to przecież hasło Republiki Francuskiej.

Poniżej kilka obrazków z interakcji feministek z francuską policją:

REKLAMA