
Koronawirus nieoczekiwanie pozwala mieszkańcom Zachodu poznać uroki dawnego życia np. w takim PRL. W Australii kobiety wyrywają sobie włosu w walce o papier toaletowy, we Francji rząd obraduje nad niedoborami artykułów w sklepach.
We Francji, gdzie zmarło dotąd co najmniej 25 osób i zanotowano 1412 potwierdzonych przypadków Covid-19, gdzie chorują parlamentarzyści, a nawet minister kultury Franck Riester (został poddany kwarantannie), zapanowała panika. Jej widomym znakiem jest wykupowanie niektórych towarów w sklepach.
Chyba po raz pierwszy od dziesięcioleci tematem tym musiał zająć się rząd, a ministrowie uspokajają społeczeństwo, że „ryzyko zakłócenia dostaw we francuskich sklepach nie istnieje”. Puste półki to podobno tylko efekt wzmożonych zakupów. Deklaracja specjalnie nie pomoże. Każdy, kto żył w PRL wie, że jak rząd coś mówi, to tylko… mówi i tym bardziej trzeba ustawić się do kolejki.
Epidemia się rozszerza
Sytuacja przestaje jednak być śmieszna. Ponad 4000 ofiar na całym świecie to już magia liczb, która robi na ludziach wrażenie. Włochy są podobno w gorszej sytuacji od Francuzów, ale biorąc pod uwagę liczby przeprowadzonych testów taka teza nie jest zbyt logiczna.
Podejrzane przypadki zachorowań pojawiły się na statku wycieczkowym w porcie marsylskim. To już nie Daleki Wschód, ale własne porty.
Poza tym politycy robią to co mogą, czyli robią raczej coś, niż nic. To coś to uspakajanie ludzi, powoływanie sztabów kryzysowych, czy odwiedzanie na miejscu szpitali. Emmanuel Macron udał się np. szpitala Neckera w Paryżu, gdzie odwiedził… call center.
Zachorowanie na koronawirusa odnotowano na razie u dwóch deputowanych socjalistów i trzech z prezydenckiej partii LREM. Podejrzewany o koronawirusa deputowany centroprawicowych Republikanów ma tylko grypę. Może i choroba nie wybiera, ale zawsze można potraktować jako jakiś znak…
Niezbyt optymistycznie brzmi Europejska Agencja Leków (EMA), która podaje, że nie można wykluczyć problemów z niedoborem lub podażą niektórych medykamentów. Agencja rozpoczęła przegląd zapasów.
Mecz PSG-Dortmund odbędzie się przy pustych trybunach. Ograniczono nawet wejścia dla dziennikarzy. PSG rozda wejściówki tylko dla… pięciu z nich wybranych przez UEFA. Odwołano nawet przedmeczową konferencję prasową. W sumie we Francji różne restrykcje dotkną 450 wydarzeń sportowych.
W dodatku we Francji na 15 marca zaplanowano I turę wyborów lokalnych. Ich doświadczenia warto zebrać także w aspekcie naszych wyborów prezydenckich.
Źródło: Ouest france/ France Info/ Le Figaro