Śmiała się z Kaczyńskiego i gryzła ludzi, a teraz odchodzi. Andrzej Duda komentuje i przy okazji ściemnia

Jolanta Turczynowicz-Kieryłło i Andrzej Duda. Foto: PAP/Leszek Szymański
Jolanta Turczynowicz-Kieryłło i Andrzej Duda. Foto: PAP/Leszek Szymański
REKLAMA

Jolanta Turczynowicz-Kieryłło nie będzie już dłużej prowadziła kampanii wyborczej Andrzeja Dudy. Wydaje się jednak, że prezydent zbytnio się tym faktem nie przejął. W ostatnim czasie Kieryłło stała się tak samo niewygodna jak Lichocka, której „sprzątnęła” to stanowisko „sprzed nosa” po głośnym skandalu ze środkowym palcem.

– Nie jest to kłopot. To jest decyzja pani mecenas. Mamy akurat w tej chwili stan taki, jaki mamy – powiedział prezydent Andrzej Duda w Garwolinie.

Wokół szefowej kampanii Andrzeja Dudy narosło wiele kontrowersji. Na jaw wyszło, że w 2018 roku pogryzła mieszkańca Milanówka. Jak twierdziła, zrobiła to w obronie własnej. Jednak w tle pojawiło się łamanie przez kobietę ciszy wyborczej i składanie fałszywych zeznań. Sprawę opisała „Gazeta Wyborcza”.

REKLAMA

Niedługo później okazało się, że Turczynowicz-Kieryłło prawdopodobnie jest współautorką wierszyka, w którym krytykowała prezesa PiS. W 2016 r. wraz z mężem miała wspierać Komitet Obrony Demokracji. Te rewelacje znów pochodzę od „Gazety Wyborczej”. Kobieta wszystkiemu zaprzecza.

Prawdo to czy nie, Kieryłło stała się niewygodna dla obozu rządzącego. W mediach społecznościowych napisała, że odchodzi z powodów zdrowotnych.

„«We Are the world…» Moi Drodzy, Z uwagi na stan zdrowia nie będę pełnić już funkcji szefowej kampanii Prezydenta @AndrzejDuda. Dziękuję Wam za wszystkie wspólne chwile na kampanijnej drodze. Myślę teraz o tym byśmy zwyciężyli jako naród…” – napisała.

„Nie prowadzimy kampanii” mówił prezydent w Garwolinie

Prezydent zdaje się uważać, że to żadna strata. Zresztą w Garwolinie powiedział, że i tak nie prowadzi obecnie kampanii – jest to oczywista nieprawda ponieważ zbija spory kapitał polityczny dzięki koronawirusowi. Formalnie możliwe, że nie prowadzi kampanii – nie wydaje pieniędzy z konta komitetu wyborczego, nie drukuje ulotek, nie ma spotkań stricte wyborczych itp. Ale realnie jest to kampania. Trzeba tu zaznaczyć, że robi to kosztem innych kandydatów, którzy są unieruchomieni przez epidemię.

– De facto kampania nie jest prowadzona. Zaniechałem najważniejszego elementu, jaki ja realizowałem w swojej kampanii, czyli spotkań bezpośrednich z moimi rodakami. Uważałem, że po prostu byłoby to nieodpowiedzialne, żeby się spotykać i gromadzić ludzi w sytuacji, kiedy jest zagrożenie, które może w każdej chwili narosnąć. Widać, że to była słuszna decyzja. Miałbym bardzo obciążone sumienie, gdyby okazało się, że przez moje spotkania wyborcze ktokolwiek zachorował. Jest taka sytuacja, jaka jest. Musimy odpowiadać na potrzeby chwili i staramy się realizować je w sposób jak najbardziej sprawny i odpowiedzialny – mówił w Garwolinie.

No tak, bo zdjęcia z ministrem Szumowskim i ciągłe niepokojenie lekarzy wizytami to nie kampania…

Źródło: Nczas.com, 300polityka

REKLAMA