Sztafeta, która miała nieść ogień olimpijski do Tokio zatrzymana już w Grecji

Będą, czy nie będą? Fot. ilustr. Wikipedia
REKLAMA

Chyba jednak tej olimpiady w Tokio nie będzie. Na razie problemy ma nawet olimpijski ogień. Publiczną sztafetę z pochodniami olimpijskimi na Tokio 2020 odwołano w piątek 13 marca w Grecji, a konkretnie w samej Sparcie. Chodziło o zbyt duży tłum widzów, który mógł się zebrać na trasie.

Obawiano się ryzyka zarażenia. Grecki Komitet Olimpijski imprezę odwołał, ale może nie trzeba było do sztafety angażować gwiazd z Hollywood. To właśnie zaproszenie do pierwszej zmiany sztafety olimpijskiej grecko-amerykański aktora Billy Zane’a wywołało takie zainteresowanie.

Mającemu greckie pochodzenie aktorowi, znanemu m.in. z „Titanica”, towarzyszyć miał Gerard Butler, który grał z kolei spartańskiego króla Leonidasa. Dla ludzi byli „magnesem” mocniejszym, niż odpychająca siła koronawirusa.

REKLAMA

Grecki Komitet Olimpijski informuje jednak, że płomień olimpijski zostanie przekazany japońskiej delegacji z komitetu organizacyjnego Tokio 2020 zgodnie z planem. Odbędzie się to 19 marca na stadionie Panathenaic w Atenach, ale „pod nieobecność publiczności”.

Znicz olimpijski miał się pojawić w 31 miastach greckich i na terenie 15 stanowisk archeologicznych z czasów starożytnych. Planowana trasa miała tu 3200 kilometrów. Ograniczenie dostępności widzów do znicza to tylko pewien symbol kłopotów olimpiady w Japonii.

Od kilku tygodni regularnie wyrażane są wątpliwości, co do celowości dotrzymania terminu Igrzysk Olimpijskich z powodu epidemii nowego koronawirusa. Gubernator Tokio Yuriko Koike uznała ich odwołanie za „nie do pomyślenia”, a japońscy organizatorzy powtarzają, że igrzyska odbędą się zgodnie z planem. Chyba, że koronawirus zagra im na nosie…

Źródło: Le Figaro/ AFP

REKLAMA