
USA wyraziły wolę wycofania się z operacji przeciw dżihadystom w regionie afrykańskiego Sahelu. Według amerykańskiego generała Europejczycy „źle skoordynowani” w operacjach w tym regionie. Takie oświadczenie wygłosił szef dowództwa USA w Afryce gen. Stephen Townsend, który był w tej sprawie wysłuchany przez komisję Izby Reprezentantów.
Jego zdaniem operacje w Sahelu, które prowadzą Francuzi z pomocą kontyngentów z innych krajów europejskich, nie są wystarczające i są nieodpowiednio dowodzone. Szwankuje zwłaszcza koordynacja działań.
„W tym regionie przybywa dużo zachodnich wojsk, Francuzów i Europejczyków wspieranych przez Stany Zjednoczone” – mówił szef amerykańskiego dowództwa w Afryce (Africom), generał Stephen Townsend. Dodał jednak, że ich działania są „niewystarczające i źle skoordynowane”.
Walka z Al-Kaidą w Afryce Zachodniej najwyraźniej szwankuje. Waszyngton ma tymczasem zamiar wycofać swoje wojska z tego regionu. Paryż i inne kraje zabiegają nie tylko o ich pozostanie, ale nawet wzmocnienie amerykańskiej obecności. Francja korzysta mocno np. ze wsparcia logistycznego Amerykanów.
Amerykański generał uważa, że „Francuzi i Europejczycy dostrzegają” mankamenty i podejmują tu pewne środki, ale „Europa może i powinna zrobić więcej w tej części świata” – dodał.
Według ostatniego raportu z Pentagonu, na kontynencie afrykańskim „zagrożenie terrorystyczne w utrzymuje się, a w niektórych miejscach nawet wzrasta”. Obecnie zmieniono strategię z „osłabiania” grup ISIS na ich „powstrzymywanie”.
Około 6000 amerykańskich żołnierzy jest obecnie rozmieszczonych w Afryce, z czego 800 w Afryce Zachodniej, gdzie wspierają francuską operację Barkhane. 500 „marines” jest w Somalii, gdzie walczą z dżihadystami z Asz-Szabab.
Gen. Townsend uważa, że terroryzm w Afryce Zachodniej bardziej zagraża interesom i bezpieczeństwu Europy, niż USA.
Źródło: Le Point