Mistrzostwa Europy w piłce nożnej 2020 przełożone . Straty będą ogromne

REKLAMA

Piłkarskie Euro planowo miało się zacząć 12 czerwca. Teraz ma to być 11 czerwca 2021 roku. Mistrzostwa zostały więc na razie przełożone. Sytuację komplikuje fakt, że zawody zaplanowano w dwunastu krajach, a mecz otwarcia w Rzymie, czyli w jednym z krajów najbardziej dotkniętych pandemią. Niektórzy już liczą możliwe straty, a te mogą być ogromne.

Chodzi o wpływy z praw telewizyjnych, biletów, reklam. Euro to kopalnia złota dla UEFA. W 2016 roku UEFA zarobiła na Euro fortunę w wysokości ponad 1,92 miliarda euro. Mistrzostwa we Francji dały o 500 mln euro (+ 38%) więcej, niż ich edycja 2012 r., która odbywała się w Polsce i na Ukrainie.

Teraz miał być kolejny rekord. W ostatnich latach rosną zwłaszcza opłaty za prawa transmisji telewizyjnych. W 2004 r. (Portugalia) dały one 560 mln euro przychodu, w 2008 r. (Austria-Szwajcaria) – 802 mln., w 2012 r. (Polska-Ukraina) – 837 mln euro i 1,024 mld euro w roku 2016 r. (Francja). Ostatnie Euro transmitowało 200 kanałów w 230 krajach na całym świecie.

REKLAMA

Oprócz miliardów euro związanych z prawami telewizyjnymi, UEFA cztery lata temu zebrała 483 miliony euro za różne licencje komercyjne. Tu także w 2016 roku nastąpił wzrost o 54% w porównaniu z Euro w Polsce i na Ukrainie 4 lata wcześniej.

Zarobki rosną z roku na rok

Rozszerzenie finałów z szesnastu drużyn na Euro 2012 do dwudziestu czterech w 2016 roku oznaczało też wzrost dochodów z biletów. UEFA sprzedała około 2,5 miliona biletów i ponad 60 000 tzw. pakietów (na przykład w formule zakwaterowania i wejścia na stadion). Dochód z 51 meczów to 269 milionów euro (136 milionów euro w 2012 roku). Na Euro 2020 UEFA udostępniła ponad trzy miliony biletów.

Dwanaście miast wybranych na gospodarzy Euro 2020 (Amsterdam, Budapeszt, Glasgow, Sankt Petersburg, Londyn, itd.), też liczy na spore zarobki. 4 lata temu np. Saint-Etienne organizując trzy spotkania grupowe i mecz 1/16 zarobiło 45,1 miliona euro, czyli 17 razy więcej niż wydało na organizację z kasy miejskiej. 185 000 przybyłych tu kibiców, głównie mężczyzn, wydawało średnio w mieście około 200 euro.

Koronawirus piłkarski biznes popsuł. W dodatku nawet przeniesienie meczów na późniejsze terminy, może wpłynąć na frekwencję i zniechęcić do jeżdżenia po całej Europie, jeśli wirus całkowicie nie wygaśnie.

Źródło: Ouest France

REKLAMA