
Michele Morrone, wokalista i gwiazda filmu „365 dni” zamieścił na Instagramie serię zdjęć ze swojego koncertu. Problem w tym, że bez zgody autorki zamieścił także bezprawnie zdjęcie, które ona zrobiła i wrzuciła na Instagrama. Mało tego – wykadrował zdjęcie, by nie było widać podpisu, a zamiast tego dodał adnotację, że rzekomo autorem zdjęcia jest jego kolega-fotograf.
Sprawę opisała w serwisie wykop.pl Olala1405, która przedstawia się jako autorka zdjęcia. Jak stwierdza, Michele Morrone ukradł jej zdjęcie.
– Na koncercie zagranicznego wokalisty (znanego bardziej w Polsce niż gdziekolwiek indziej i to głównie wśród kobiet), udało mi się zrobić nawet fajne zdjęcie, które oznaczyłam swoim loginem z Instagrama i udostępniłam. Zdjęcie spodobało się kontom fanowskim. Poszło w świat (nie mam tutaj pretensji, bo udostępnione z moim oznaczeniem). Następnego dnia po koncercie ujrzałam to zdjęcie u owego celebryty na koncie, przycięte w taki sposób, żeby pozbyć się podpisu. Ponadto nałożono filtr, niejako „dla zmyłki”, a jako autor mojego zdjęcia i kilku innych wpisano jego kolegę, który odpowiadał za robienie zdjęć z koncertu (@raffaelecerracchio) – pisze Polka.
Sprawę chciał wyjaśnić „jak człowiek”. Wysłała wiadomość do wokalisty oraz fotografa. Została zignorowana. Postanowiła publicznie poruszać sprawę – poprzez relację na Facebooku czy też ujawnienie sprawy na grupie fanowskiej. W efekcie fotograf ją zablokował!
Tak więc wygląda „profesjonalizm” zachodnich „artystów”?

Foto: wykop.pl
Wyświetl ten post na Instagramie.
Palladium 1/03/2020. Thank you.. I LOVE YOU! . Mik . Pic. By @raffaelecerracchio