We Francji zabraknie policji na ulicach? Blisko 1000 funkcjonariuszy w zamknięciu z powodu koronawirusa [WIDEO]

Protest
Protest "żółtych kamizelek" w Paryżu. Foto: PAP/EPA
REKLAMA

Co najmniej 1000 francuskich funkcjonariuszy nie może pełnić służby z powodu koronawirusa. W niektórych departamentach sytuacja zaczyna być dramatyczna.

Jak się okazuje jedną z grup zawodowych najbardziej dotkniętych epidemią koronawirusa są policjanci i żandarmi. Oficjalnie wiadomo o 625 policjantach i 350 żandarmów podlegających kwarantannie. Dokładna liczba nie jest znana. 30 z nich jest zarażonych.

Ale to nie same dane są dramatyczne, ale rozkład chorych i podlegających kwarantannie w poszczególnych departamentach i miastach. I tak w gminie Grasse w departamencie Alpes-Maritimes zamknięta jest cała jednostka.

REKLAMA

Funkcjonariuszy wysłano do Montpellier, by tłumili protesty Żółtych Kamizelek. W sobotę 70 tydzień z rzędu doszło do manifestacji i protestów. Jak się okazało 8 funkcjonariuszy zaraziło się najprawdopodobniej w czasie konfrontacji z Żółtymi Kamizelkami tydzień wcześniej. Teraz kwarantanną objęta jest cała jednostka.

Zamknięty został cały posterunek w Sanary-sur-Mer w departamencie Var. Praktycznie nie ma funkcjonariuszy w Briançon w Alach Wysokich.

Jak informuje dziennik „Le Parisien” wstrzymywane są wszystkie śledztwa i czynności dotyczące przestępstw i wykroczeń mniejszej wagi.

Mimo epidemii koronawirusa nie ustają protesty Żółtych Kamizelek. W Sobotę doszło do poważnych starć na ulicach wielu francuskich miast. Teraz pojawiają się spekulacje dotyczące tego jak policja będzie reagował w kolejna sobotę.

Nie tylko zaczyna brakować funkcjonariuszy, ale nie wiadomo jak powinny wyglądać same interwencje i działanie w warunkach zagrożenia epidemiologicznego. Zwraca się uwagę, że nie chodzi tylko o osobiste bezpieczeństwo policjantów, ale i ich rodzin. Zarażony policjant może zawlec wirusa do domu.

Jeszcze w weekend życie we Francji kwitło w najlepsze, jakby nic się nie działo. Odbyły się wybory lokalne, a miliony Francuzów wieczory spędziło w lokalach – barach, klubach i restauracjach. Żona prezydenta Macrona – Brigitte odbyła spacer nad Sekwaną w towarzystwie ochroniarzy.

Sam rząd zaczął zaprowadzać już ograniczenia, ale media wątpią, czy Francuzi nawet w obliczu epidemii zechcą się im podporządkować. Zwłaszcza gdy widzą takie przykłady jak przechadzająca się pierwsza dama Francji. Ponadto zaufanie do rządu i Macrona jest na wyjątkowo niskim poziomie.

Kolejny weekend protestów Żółtych Kamizelek i starć z policją.

REKLAMA