
Epidemia koronawirusa nie jest przeszkodą w imprezowaniu dla warszawskiej młodzieży. Młodzi warszawiacy spotykają się nad Wisłą jakby nigdy nic. Dla nich to najwyraźniej nie stan zagrożenia epidemicznego, a „koronaferie”.
„Koronaferie” nad Wisłą
Już pal licho ich własne zdrowie, bo są w takim wieku, że zapewne nic im się nie stanie. Mogą jednak zarazić swoich dziadków, sąsiadów, ekspedientki u których kupują alkohol na imprezy… Warszawska młodzież ma obecnie „koronaferie” i w całkowitym poważaniu zakaz zgromadzeń powyżej 50. osób.
„Jestem przekonany, że władze będą musiały wprowadzić stan wyjątkowy albo obowiązkową ogólnokrajową kwarantannę dla wszystkich. Dziś nad Wisłą. To jest niebywałe ile widziałem grup zwłaszcza młodzieży, które nie zdają sobie sprawy z powagi sytuacji albo są programowymi ignorantami” – napisał w mediach społecznościowych Mariusz Szczygieł, dołączając zdjęcia zrobione na warszawskich bulwarach.
Za głupotę – prohibicja
Skutek tak głupiego zachowania mógł być tylko jeden. Warszawscy radni uchwalili zakaz spożywania alkoholu nad Wisłą. Zakaz spożywania alkoholu ma być wprowadzony tymczasowo. Warszawa chce w ten sposób ograniczyć spotkania grup młodych ludzi, którzy korzystając z pogody gromadzą się nad Wisłą.
Miasto zamknie też wszystkie miejsca na Wisłą do odwołania. Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zapowiedział, że egzekwowaniem zakazów zajmie się Straż Miejska.
Źródło: FB, Twitter, Nczas.com